Wczoraj w Sądzie Okręgowym w Słupsku odbyła się sprawa o zarządzenie odszkodowania na rzecz Korejwy, który był internowany w stanie wojennym. Sąd zasądził najwyższą możliwą kwotę.
On sam na salę rozpraw nie przyszedł. - To człowiek ciężko chory, leży w szpitalu w Lęborku. Podpisał jednak pełnomocnictwo i ja go reprezentuję - mówi Anna Bogucka-Skowrońska, adwokat, a przy tym przyjaciel Korejwy.
Kiedyś znali go wszyscy. Pracował w Fabryce Maszyn Budowlanych ZREMB w Lęborku, później w Fabryce Maszyn Rolniczych Famarol w Słupsku. W Solidarności działał od 1980 roku. Był przewodniczącym Komitetu Założycielskiego, a później nawet delegatem do Komitetu Krajowego. Działał bardzo aktywnie.
- 13 grudnia 1981 roku został internowany. Na rok rok trafił do więzienia w Strzebielinka, oddziału zewnętrznego Zakładu Karnego w Wejherowie. Później, gdy wyszedł, wrócił jeszcze do pracy, ale w 1983 roku został zwolniony dyscyplinarnie - mówi Anna Bogucka- Skowrońska.
Dlaczego? - Powiem to, bo tych ludzi trzeba tępić. Ówczesny dyrektor Famarolu Franciszek Knap zwolnił go, bo Korejwo poszedł na proces solidarnościowców w słupskim sądzie. Wcześniej prosił o urlop, ale go nie otrzymał. To był historyczny proces. Przybył na niego sam Lech Wałęsa. Tam trzeba było być - opowiada Bogucka-Skowrońska.
Po tym wydarzeniu Korejwo już się nie odnalazł w rzeczywistości. Nie znalazł pracy. Został bezrobotnym. Popadł w nędzę. Mieszka w Lęborku w pokoju bez toalety. Żyje z 400 zł renty socjalnej. Teraz jest szansa, że jego życie się odmieni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?