400 tys. więcej za rewolucję transportową w Słupsku

Realizowana przez Zarząd Infrastruktury Miejskiej tzw. rewolucja transportowa potrzebuje dodatkowych pieniędzy. Wzrosły koszta związane z planowaną przebudową dodatkowych przystanków autobusowych w Słupsku. Jedyny oferent, który zgłosił się w ogłoszonym przetargu za modernizację zatok zażądał niespełna dwóch milionów złotych. To o 400 tysięcy złotych więcej niż na ten cel planowano przeznaczyć.

- Zabrakło nam środków na wkład własny, a inwestycja finansowana jest ze środków unijnych - przyznaje Marek Biernacki, zastępca prezydenta Słupska. - Dlatego też na ostatniej sesji rada musiała podjąć decyzję o przyznaniu brakujących pieniędzy, aby można było kontynuować roboty.

Rajcy zanim zgodzili się na zwiększenie deficytu miasta o 400 tys. zł. postawili jednak kilka pytań. Między innymi o to, jakie kroki podjął ZIM, aby zachęcić inne firmy do wzięcia udziały w postępowaniu, czy też o to czy nie można było ogłosić przetargu wcześniej.

Jarosław Borecki, pełniący obowiązki szefa ZIM-u, tłumaczył, że rozmowy owszem toczono, ale firmy przystępowały do nich niechętnie, bo listę kontraktów miały już dawno zawartą. Przypomniał też, że podległy mu zarząd tylko w tym roku realizował 14 inwestycji miejskich, z czego rewolucja transportowa trwała najdłużej i do dziś wymaga dużego nakładu pracy. Ze wszystkim nie udało się wyrobić.

Choć dzięki oszczędnościom poprzetargowym uzyskanym w ramach tzw. rewolucji transportowej planowano przebudować dodatkowe 25 przystanków, dziś ta liczba - pomimo dodatkowych pieniędzy - skurczyła się do 12. Na liście do modernizacji znalazły się po dwie zatoczki na ul. Armii Krajowej, Sienkiewicza, Szczecińskiej i al. 3 Maja. Po jednej na placu Dąbrowskiego, przy Ratuszu, Nad Śluzami i Małcużyńskiego. Do końca listopada przystanki maja zyskają nową nawierzchnię i wiaty. Inwestycja, aby mogła zostać zrefundowana przez Unię, musi zostać rozliczona do 15 grudnia. Całość dotacji dla Słupska to 23 mln zł.