Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

50 lat po śmierci pisarki wraca zainteresowanie jej dziełem i biografią

Zbigniew Marecki
Tak o Zofii Kossak-Szczuckiej w poniedziałkowe popołudnie w słupskiej bibliotece mówiła Joanna Jurgała-Jureczka, biografka rodzinny Kossaków

Zofia Kossak-Szczucka zmarła w 1968 roku w szpitalu w Bielsku-Białej, choć dała się tam zawieść, gdy czuła się już bardzo źle. Wcześniej, że przez kilka lat mieszkała w domku ogrodnika w Górkach Wielkich koło Skoczowa, który stał koło ruin jej dworku, gdzie z rodziną mieszkała przed II wojną światową. - To było jej siedemnaste mieszkanie, jak podliczyła Anna, córka Zofii Kossak-Szczuckiej. Część z nich opuszczała, gdy były już ruinami. Nad nią ciążyło widmo śmierci. Według informacji rodziny tak miał powiedzieć znany jasnowidz - mówiła Joanna Jurgała -Jureczka.

Przed II wojną światową Zofia Kossak-Szczucka była znaną pisarką katolicką. Zadebiutowała "Pożogą" - wspomnieniami z okresu rewolucji bolszewickiej i związanymi z nią wydarzeniami na Wołyniu, gdzie jako ziemianka wtedy mieszkała z pierwszym mężem i dwoma synami. Potem przyszła wielka popularność, ale i tragedie rodzinne. W czasie wojny aktywnie pomagała Żydom. Trafiła do obozu koncentracyjnego i cudem uniknęła rozstrzelania na Pawiaku. Po wojnie musiała wyjechać z kraju. Wróciła po 1956 roku. Choć znowu ją drukowano, nie poparła komunistów i żyła na uboczu.

Więcej w piątkowym magazynie "Głosu Pomorza"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza