Ładna pogoda spowodowała, że w parkach, na ulicach, skwerach i przed sklepami pojawiło się w ostatnim czasie wielu amatorów trunków. Uczestnicy spotkań towarzyskich na świeżym powietrzu, rącząc się piwem lub winem, często hałasują.
- Jednego dnia funkcjonariusze wlepili za to aż 60 mandatów. To bardzo dużo, bo średnio zdarza się kilkanaście takich przypadków dziennie. Policjanci wykrywają więcej takich przypadków, bo nasze patrole zostały wsparte słuchaczami szkoły policji - tłumaczy Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji.
Przypomnijmy, według przepisów zabronione jest spożywanie alkoholu we wszystkich miejscach publicznych, poza wyraźnie wyznaczonymi do tego celu.
Wyznaczonymi miejscami pod chmurką są tylko letnie ogródki gastronomiczne. Wyjście z alkoholem tuż za ogrodzenie takiego ogródka wiąże się z groźbą wypisania mandatu przez policję lub straż miejską. W takiej sytuacji wypicie alkoholu w miejscu publicznym będzie kosztowało nas 100 zł - taką wysokość przewiduje taryfikator mandatowy.
- Oczywiście nie zawsze policjanci wlepiają mandat - zauważa Robert Czerwiński. - Czasami biorą pod uwagę okoliczności i czy w danym przypadku doszło do zgorszenia publicznego. Jeżeli nie doszło, funkcjonariusz może pouczyć sprawcę.
Okazuje się, że mandat można dostać nawet wówczas, gdy nie pijemy alkoholu, a tylko przebywamy w miejscu publicznym z otwartą butelką lub puszką alkoholu w ręce. W takim przypadku możemy dostać mandat za usiłowanie spożycia alkoholu.
Co ciekawe, taryfikator przewiduje za "usiłowanie" mandat w wysokości od 20 do nawet 500 zł.
Jak poinformowali nas policjanci, w takich przypadkach wyznaczają oni najczęściej dolny pułap kary.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
