Pokonała choroby i napisała książkę
Pani Anna pracowała najpierw jako sekretarka w Szkole Podstawowej w Borowym Młynie, a później w Urzędzie Gminy w Lipnicy. Następnie przyszedł kulinarny czas w jej życiu. Zajmowała się obsługą uroczystości, przede wszystkim w gminie Lipnica. Wyjechała do pracy w gastronomii do Niemiec. Z początkowych 3 miesięcy zrobiło się 10 lat. Gdy poważnie zachorowała, wróciła do kraju. Pokonała choroby i napisała książkę.
- Dobre smaki wyniosłam z domu rodzinnego. Moja mama bardzo dobrze gotowała, a ja lubiłam dobrze zjeść. To mnie też inspirowało, aby tworzyć nowe potrawy, łączyć kuchnię kaszubską z kuchnią polską i europejską - mówi Anna Balcerzak.
Przyznaje, że wcześniej nigdy nie myślała o tym, aby napisać książkę. - Gdy się na to zdecydowałam, pomyślałam, że musi to być taka książka, w której czytelnik znajdzie wszystko pod względem kulinarnym. Teraz często wydaje się książki kulinarne osobno, np. o mięsach, ciastach. U mnie jest dwanaście działów, a więc musiałbym wydać dwanaście książek - uśmiecha się pani Anna.
Przepisy, które znalazły się w książce, w zdecydowanej większości to przepisy pani Anny, jej mamy i babci. Są też przepisy znajomych.
Cała chemia wyrzucona
- Z moich potraw wyrzuciłam całą chemię. Nie ma sosów z paczki. Pokazuję, jak samemu je zrobić, zmodyfikować. Pracy jest więcej, ale nagrodą jest smak. To samo dotyczy przypraw. Nie można iść na łatwiznę, kupując gotowe zestawy. To nie jest prawdziwa kuchnia - mówi pani Anna.
W kulinarnej książce jest wiele elementów religijnych. - Jestem gorliwą katoliczką - mówi autorka. Książka opatrzona jest słowami "Boże przeżegnaj" (rozumiane jako smacznego). - Jak wkładam coś do pieca, to mówię "W imię Boga" - stwierdza.
Pani Anna podkreśla też potrzebę wspólnego rodzinnego spożywania posiłków. - To czas na rozmowy o planach. Takie wspólne posiłki integrują, zbliżają. Nie można tego zaniedbywać - mówi autorka.
Uczestnicy spotkania mogli skosztować ciast upieczonych przez panią Annę, chleba (też upieczonego przez nią) ze smalcem i kiszonym ogórkiem. Nie zabrakło także kucha, czyli placka drożdżowego i kawy. Na miejscu można było kupić książkę. Autorka chętnie wpisywała dedykacje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?