Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Banki nieźle zarabiają na kartach. Klienci wpadają w finansowy dołek

Rafał Czabrowski [email protected] Tel. 094 347 35 99 Fot. sxc.hu
Nieumiejętne posługiwanie się kartą kredytową, może nas wpędzić w finansowy dołek.
Nieumiejętne posługiwanie się kartą kredytową, może nas wpędzić w finansowy dołek.
W bankach tyka kolejna bomba w postaci nie spłacanych limitów kart kredytowych.

Czy grozi nam druga fala kryzysu finansowego związanego z zadłużeniem spowodowanym używaniem plastikowych pieniędzy?

Karty kredytowe same w sobie jako produkt bankowy są jednym z ciekawszych elementów ofert banków. Z punktu widzenia klienta wymagają jednak szczególnej uwagi, gdyż w porównaniu z innymi produktami kredytowymi koszty są relatywnie wyższe, a z uwagi na inne funkcje (np. płatnicze) błędem jest traktowanie kart kredytowych jako taniej formy kredytu. Tak były jednak sprzedawane przez samych bankowców! Jako formę wygodną i łatwo dostępną, już i teraz.

Banki, sprzedając w ostatnim czasie karty kredytowe, zapatrzyły się na plany sprzedażowe. Fakt, trzeba jakoś te wyniki realizować, ale bank obracając nie swoimi pieniędzmi bierze na siebie również odpowiedzialność za nie.

Tej odpowiedzialności za sprzedany produkt w czasie kryzysu finansowego chyba najbardziej nam zabrakło. Zrzucanie winy na klienta, który dziś nie spłaca zadłużenia nie wydaje się ani prawdziwe, a tym bardziej w interesie samych banków, bo podważa zaufanie klientów do całego sektora finansowego w przyszłości. A na braku zaufania nie da się odbudować pozycji rynkowej i wrócić do gry. Dziś więc "demoniczne" karty kredytowe skupiły w sobie problemy polskiego rynku usług bankowych.

W reklamach kart kredytowych oczywiście ulubioną retoryką jest to, że są za darmo. Promocja zwykle polega na tym, że nie płacimy za kartę, chociaż normalnie kosztuje (zwykle od 19 zł studenci, do około 300 zł - pozostali). Do tego klient na dzień dobry mamiony jest grace period (okres "bezpłatnego kredytu").

Oczywiście im dłuższy tym lepiej, bo przecież za darmo. I tu nawet najlepsi wyjadacze uczuleni na różnego rodzaju promocyjne pułapki pisane drobnym druczkiem mogą dać się złapać. Każdy się skusi na dwa miesiące bez odsetek i nikt nie zwróci uwagi, że czas biegnie od początku okresu rozliczeniowego, a nie od wykorzystania salda.

A jak coś jest darmo to trzeba brać, bo jutro już nie będzie. Sęk w tym, że może i odsetek w określonych regulaminem warunkach nie ma, ale są one uzupełniane całą plejadą prowizji, opłat, no i odsetek płaconych już po okresie tych "darmowych" dwóch miesięcy.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza