Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezdomny zaskoczony reakcją na SOR-ze w Słupsku

(olo)
Poczekalnia na słupskim  SOR-ze.
Poczekalnia na słupskim SOR-ze. Łukasz Capar
W czwartek w naszej redakcji zjawił się pan Jerzy. Opowiedział nam historię, którą słyszy się rzadko. Dziękował pracownikom słupskiego szpitala.

- W praktyce jestem bezdomny - zaczął. - Mieszkam w domu Brata Alberta w Słupsku. Jestem też po rozwodzie. W zeszłym tygodniu udało mi się w końcu spotkać z moim sześcioletnim synem. Dziecka nie widziałem od kilku miesięcy. W piątek pojechałem więc po małego do Potęgowa. Wcześniej nakupowałem prezentów i jedzenia. Tak się zagalopowałem, że po zakupach zostało mi sześć złotych. Niestety w spotkaniu ojca z synem przeszkodziła choroba. Sześciolatek zaczął wymiotować i szybko się odwodnił.

- Zadzwoniłem po pogotowie. Lekarz stwierdził, że trzeba jechać do szpitala - mówi pan Jerzy. - To jak nas tam przyjęto, było dla mnie zaskoczeniem. Ciągle sły­szy się, że na SOR-ze dzieje się źle, ale ja mogę powiedzieć tylko dobre słowa.

Mężczyzna opowiedział nam, jak lekarze i pielęgniarki życzliwie i profesjonalnie zajęli się sześciolatkiem i jego ojcem. Nie dość, że otoczyli opieką, to jeszcze wspomo­gły.

Kiedy w nocy mężczyzna i dziecko mieli wracać do domu, to pielęgniarki same zebrały dla nich trochę pieniędzy.

- Wsunęły mi do ręki 35 zł. Powiedziały, że to na taksówkę, bo to środek nocy, a i minus 10. Nie wiem, jak mam im wszy­stkim podziękować. Obiecuję, że oddam, jak tylko będę mógł. Pomyślałem, że gazeta będzie dobrym miejscem, by im po­dzię­ko­wać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza