O sprawie internauci dyskutowali już wczoraj na forum gp24.pl.
- Dzięki temu, że byli w parku wieczorem ludzie z psami na spacerze dziewczynie udało się uciec. Oprawca wystraszył się świadków i postanowił odpuścić, a kto wie jak mogłoby się to skończyć?
Dowiedzieliśmy się jak się to skończyło. Okazało się, że jeden ze świadków zdarzenia o wszystkim powiadomił policję. Funkcjonariusze przyjęli wezwanie i szybko pojawili się w parku. Na miejscu jednak okazało się, że to co świadkowie wzięli za napaść było ... gwałtowną kłótnią. - Tak przedstawiła nam to kobieta, która miała być poszkodowana - Robert Czerwiński, p.o. rzecznika prasowego słupskiej policji - Powiedziała, że doszło do nieporozumienia między nią, a jej narzeczonym. Nie chciała się przyznać, że była ofiarą przemocy.
Policjanci pouczyli jednak kobietę o jej prawach i możliwość zgłoszenia sprawy jeśli czuje się poszkodowana.
Pochwalają także postawę świadków, którzy ich wezwali.
- Zawsze trzeba reagować, kiedy widzimy coś niepokojącego - mówi Robert Czerwiński - W tym akurat przypadku wszystko okazało się nieporozumieniem, ale innym razem rzeczywiście można pomóc potrzebującym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?