Chodzi o to, że dopiero teraz sąsiedzi zakładu produkcji mączki i oleju z ryb (w budowie) dowiedzieli się o fakcie jego lokalizacji we Włynkówku w bardzo bliskiej odległości od ich domów. Tymczasem wniosek o wydanie decyzji środowiskowej został złożony trzy lata temu.
Wójt Barbara Dykier usiłowała dowieść, że wszystkie decyzje w gminie zapadły zgodnie z przepisami.
- Zgodnie z procedurami. Z udziałem społeczeństwa - mówiła o ogłoszeniach na tablicy i w Biuletynie Informacji Publicznej.
To jednak nikogo nie przekonuje, bo zabrakło konsultacji społecznych, ludzkiego podejścia do tematu i intuicji, bo w gminie nikt nie sprawdził, jak takie fabryki fetoru uprzykrzają życie ludziom w innych miejscach w Polsce. Protestujący twierdzą, że sprawa budowy po prostu została przed społeczeństwem ukryta.
- Zabrakło pani zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Przyszliśmy, żeby to zatrzymać - krzyczeli, domagając się natychmiastowego wstrzymania budowy i takich gwarancji od wójt Barbary Dykier.
Ta jednak takich dać nie może. Jedynie zapewniła, że sprawę zweryfikuje.
Dostało się też pani sołtys i właścicielce kutra, jak przedstawiła się kobieta. Jednak gdy protestujący zorientowali się, że prezentuje inną opcję, po prostu ją wygwizdali.
Kolejna tura odorowej dyskusji - jutro we Włynkówku. Tam zostaną przemaglowani przedstawiciele inwestora firmy Paula Fish i autor raportu środowiskowego.
Więcej jutro w "Głosie" i GP24 PLUS.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?