Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byli kontrolerzy słupskiego Arsenu przepraszają swojego kierownika

Fot: Łukasz Capar
Kontrola biletów w autobusie MZK Słupsk
Kontrola biletów w autobusie MZK Słupsk Fot: Łukasz Capar
Najpierw oskarżyli swego byłego kierownika, a w końcu przed sądem ze wszystkiego się wycofali.

Dwóch byłych słupskich kontrolerów firmy Arsen

- Marcin Hara i Damian Ciżewski, którzy zarzucili swemu przełożonemu nakłanianie do stosowania nielegalnych praktyk, a nawet do bicia pasażerów, teraz za wszystko przepraszają. "Oświadczamy, że wszystko co mówiliśmy w mediach o panu Teofilu Fijałkowskim, kierowniku firmy Arsen, jest nieprawdziwe, za co przepraszamy".

Oświadczenie byłych kontrolerów jest wynikiem ugody sądowej po sprawie, którą wytoczył im kierownik. Postanowił on szukać sprawiedliwości w sądzie, po tym jak jego byli pracownicy opowiedzieli na łamach naszej gazety oraz na antenie jednej z ogólnopolskich telewizji o rzekomych nieprawidłowościach w firmie kontrolującej bilety w słupskich autobusach.

Do tego jedna z byłych pracownic oskarżyła kierownika o mobing i wykorzystywanie seksualne w miejscu pracy. Pod koniec maja słupska prokuratura umorzyła jednak postępowanie w tej sprawie, nie znajdując dowodów na potwierdzenie słów byłej kontrolerki.

Po całej aferze kierownik został zawieszony w swoich obowiązkach. Do pracy powrócił po oczyszczeniu z wszystkich zarzutów.

- Kosztowało mnie to sporo zdrowia i nerwów, ale cieszę się, że sprawiedliwości w końcu stało się zadość - powiedział nam Teofil Fijałkowski, przywrócony do pracy kierownik słupskiego oddziału firmy Arsen.

Kierownik Teofil Fijałkowski od początku podkreślał, że wszystkie zarzuty byłych pracowników kierowane pod jego adresem są zemstą za utratę pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza