Rozmowa z Danutą Płotką, właścicielką kwiaciarni Danusia w Bytowie
- Mimo zagrożenia nie zamknęła pani kwiaciarni. Dlaczego?
- Nie zamknęłam, bo nie stać mnie na to. Mam opłaty za lokal i inne wydatki. Zwyczajnie - muszę z czegoś żyć. To była bardzo trudna decyzja ale i przemyślana.
- Miasto opustoszało, u pani też mniej kupujących.
- Jest mniej ludzi, nie ma imprez to i kwiatów bytowianie nie kupują. Dostałam dobrą cenę bratków. Ogrodnik dał mi porządny rabat i od kilku dni mam ruch.
- Przed wejściem stoi pojemnik z płynem dezynfekującym.
- Robię wszystko, aby moi klienci czuli się bezpiecznie. Jest płyn dezynfekujący, do środka wchodzą pojedynczo, zachowują odstęp i oczywiście można płacić kartą. Jestem spokojna, pozytywnie nastawiona,chce być zdrowa i pracować.
Ludzie siedzą w domach, boją się o zdrowie to zrozumiałe, ja też się boję, ale nie sieję paniki. Trzeba unikać większych skupisk wiadomo, ale można kupić bratki, ziemię i udać się na działeczkę, zaczerpnąć powietrza i troszeczkę się zrelaksować w tym trudnym czasie.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?