Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Całe życie bez prądu. Nareszcie podłączyli im energię (wideo)

Zbigniew Marecki
Pani Janina z mężem przy skrzynce energetycznej.
Pani Janina z mężem przy skrzynce energetycznej. Kamil Nagórek
- Swoje ulubione książki czytałam przy świeczce. Jeszcze teraz wieczorem zamiast włączać żarówkę, zapalam świeczkę - mówi Janina Maroszka, której dom dopiero co został podłączony do sieci energetycznej.

Urodziła się i wychowała w Słupsku, w kamienicy przy ul. Wojska Polskiego 2. Prąd miała w mieszkaniu od zawsze.

- Nie spodziewałam się, że kiedyś będę mieszkała w domu bez prądu, ale życie jest takie, że potrafi człowieka zaskoczyć - dodaje.

Ją zaskoczyło ponad 22 lata temu, gdy poznała i pokochała kierowcę Edwarda Maroszko.

- Był dobrym człowiekiem, więc nie bałam się za nim iść w las, gdzie mieszkał z mamą. Było trochę ciężko się przestawić, ale przywykłam, choć szybko zaczęłam zabiegać o doprowadzenie prądu do naszego domu - opowiada.

Całkiem bez energii jednak nie żyli. Bardzo pomocne okazały się agregaty prądotwórcze.

- One są hałaśliwe i pożerają sporo paliwa, ale przy ich pomocy mogliśmy zrobić sporo rzeczy w domu. Niestety, zwykle się psuły, gdy skończyła się gwarancja. Dlatego co dwa lub trzy lata musieliśmy kupować nowy agregat - dodaje pan Edward.

Światło jednak miewali w domu. Wtedy czasem nawet oglądali film, ale przeszkadzał im hałas agregatu. Za to prądu nie potrzebowali do kaflowej kuchni, przy pomocy której pani Janina przez lata piekła wiele ciast , które - jako zawodowa kucharka - przygotowywała na rozmaite imprezy.

- Od kilku lat mam mikser i cały zestaw elektryczny do robienia ciast. Wreszcie będą go mogła wykorzystać - cieszy się pani Janina.

Być może już niedługo spełni się także jej inne marzenie: własna łazienka z pralką. Razem z panem Edwardem postanowiła, że na to sobie na pewno pozwolą. Nie będzie także kłopotu z komórkami, bo teraz mogą bez huku agregatora lub wyprawy rowerem na wieś je naładować w domu.

- To świetny wynalazek, zwłaszcza zimą, gdy dojazd do nas zasypuje śnieg. Wtedy musimy dzwonić, aby firma gminna nas odkopała. Na szczęście robią to sprawnie i bez większych kłopotów - chwali pani Janina.

Za to latem wiele godzin spędza w lesie, gdzie zbiera grzyby i jagody. Wczoraj świeżymi jagodziankami i potrawą z kurek ugościła zaproszonych gości. Wieczorem razem z krewnymi ze Świętokrzyskiego chce spokojnie obejrzeć film, bo to dla niej nowa przyjemność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza