Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chórem wyśpiewają miłość do ojczyzny. Światowy Festiwal Chórów Polonijnych w Koszalinie [WIDEO]

Joanna Boroń
Joanna Boroń
Wideo
od 16 lat
Rozmowa z Przemysławem Pałką, dyrektorem artystycznym Światowego Festiwalu Chórów Polonijnych w Koszalinie. Festiwal zaczyna się 13 sierpnia w Koszalinie.

To 17. edycja wydarzenia. Do Koszalina przyjedzie 5 chórów, w sumie 102 chórzystów.

Z festiwalem związany jest pan od ponad 30 lat. Pamięta pan ten swój pierwszy festiwal?

Oj tak, pamiętam! Byliśmy zakwaterowani w szkole muzycznej, tam korzystaliśmy z sal dydaktycznych, tam też mieliśmy koncerty, tam poznałem wspaniałych ludzi, z którymi miałem okazję współpracować jako młody asystent, i tych wspaniałych śpiewaków z całego świata. Było to dla mnie wtedy zupełnie nowe doświadczenie, którego nie da się zapomnieć. Tkwi we mnie do dzisiaj.
Przez te lata festiwal się zmieniał. Przed naszą rozmową przejrzałam archiwalne materiały. To, co zauważyłam, to jego skala. 30 czy 40 lat temu tych chórzystów do Koszalina przyjeżdżało dużo więcej. Poza tym przyjeżdżali z bardziej egzotycznych miejsc.
Rzeczywiście. Pamiętam taki koncert w koszalińskim amfiteatrze, kiedy miałem przyjemność dyrygować chórem złożonym z 700 chórzystów z całego świata. To było nieprawdopodobne przeżycie. Pamiętam, że ktoś ze słuchaczy skomplementował „jak się panu udało, że oni piano śpiewali”. Otóż udało się dlatego, że ci ludzi przyjechali do Koszalina, by naprawdę śpiewać. Oczywiście też po to, by poznać Polskę, porozmawiać po polsku, by dotknąć tej Polski.

Cóż, w tym festiwalu nigdy nie chodziło tylko o muzykę, ale i o miłość do Polski.

To są rzeczy ze sobą bardzo powiązane. Jako profesjonalny muzyk tutaj tego doświadczyłem i tutaj się tego nauczyłem - poprzez pracę artystyczną, ćwiczenia, śpiewanie polskich pieśni chórzyści mają cały czas kontakt z ojczyzną. Kiedyś mogliśmy im dać więcej - formuła zakładała, że chóry przyjeżdżały do Koszalina na kilka tygodni. Mieliśmy więcej czasu na przygotowanie koncertów galowych, które zawsze cieszyły się wielką popularnością wśród koszalińskiej publiczności.

Dzisiaj skala festiwalu jest mniejsza. Zastanawiam się, z czego to wynika. Chodzi tylko o koszty, o pieniądze, czy może też o to, że dziś ludzie mniej mają czasu i chęci na angażowanie się w takie rzeczy jak regularne próby chóru, występy, festiwale?

Myślę, że czas nie jest problemem. Te polonijne chóry ciągle istnieją. Ja poprzez moją pracę mam kontakt z tymi ludźmi na bieżąco, obserwuję ich koncerty, wyjazdy, sukcesy. Dziś jest to bardzo proste, bo chóry są obecne w wirtualnej rzeczywistości. To, że festiwal nam się „skurczył”, to wina okoliczności. Bardzo się cieszę, że nam się udało ten festiwal utrzymać. Pandemia spowodowała to, że wiele imprez upadło i baliśmy się, że będzie trudno wrócić do organizacji wydarzenia. Dlatego w czasie pandemii zorganizowaliśmy wirtualną edycję. To też był duży wysiłek, bo każdy z chórów musiał u siebie ćwiczyć, nagrać efekty tych ćwiczeń i wysłać do nas. Tu w Koszalinie ich materiały zostały zmontowane. Celem naszej akademii chóralnej online było właśnie podtrzymanie tych kontaktów artystycznych i zaznaczenie, że nasz festiwal jest żywy, trwa. To spełniło swoje zadanie. W tym roku wracamy po pandemicznej przerwie. Ale w mniejszym zakresie. Nie zajmuję się finansami, ale wiem, że tych funduszy jest mniej, niż byśmy potrzebowali, mniej, niż wnioskujemy. Ale ważne, że te pieniądze są. Przykre jest to, że zgłosiło się około 200 chórzystów, a zaprosić mogliśmy jedynie 100. Liczę jednak, że następnym razem uda nam się zaprosić resztę. Raz jeszcze powiem: ważne, że impreza trwa. Ona powinna trwać. Ona ma tak fantastyczną tradycję. Koszalin jest stolicą chóralistyki polonijnej.

Jako że muzyka nie jest jedynym celem festiwalu, chciałabym zapytać, jaki jest poziom artystyczny chórów, które biorą udział w festiwalu?

To są różni muzycy. Polacy mieszkający za granicą szukają tej polskości tam u siebie. Znajdują ją najczęściej przy kościołach, w parafiach. I tam właśnie powstają chóry. Miałem przyjemność pracować w różnych miejscach, również za granicą, bo kiedy się okazało, że nie możemy wszystkich zaprosić do Polski, to zaczęliśmy też podróżować. I pamiętam taką sytuację w Nowym Jorku, kiedy jedna z chórzystek dwa razy w tygodniu pokonywała dystans 100 kilometrów, by wziąć udział w próbie. W tych ludziach jest taka wielka potrzeba, by się spotkać, razem zaśpiewać, by wypić razem herbatę. To sprawia, że poziom chórzystów jest różny. Śpiewają ludzie, którzy śpiewać chcą, a niekoniecznie mają wykształcenie muzyczne czy talent. Ale zdarzają się też chóry bardzo dobre. W tym roku do Koszalina przyjedzie chór z Żytomierza w Ukrainie.

Historia występu tego chóru jest niezwykła…

To jest niezwykła historia. W Żytomierzu działa chór młodzieżowy, z jego dyrygentem Janem Krasowskim mamy stały kontakt, jest absolwentem naszego Studium Dyrygentów Polonijnych. Kiedy dowiedziałem się, że festiwal wraca, zapytałem, czy może z chórem przyjechać. Usłyszałem, że bardzo mu przykro, ale wiele pań wyjechało za granicę, uciekając przed wojną, a chłopcy od 18. roku życia Ukrainy opuszczać nie mogą. Wpadłem na pomysł, by zorganizować chór z tych, którzy są w Polsce. I tak powstała grupa złożona z członków chóru, którzy są w Polsce, i tych, którzy specjalnie do nas przyjadą. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że to się udało. I myślę, że dla nich to też bardzo ważne, że zaśpiewają razem z nami teraz, kiedy na Ukrainie trwa wojna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Chórem wyśpiewają miłość do ojczyzny. Światowy Festiwal Chórów Polonijnych w Koszalinie [WIDEO] - Głos Koszaliński

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza