Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chwila zabawy na korytarzu słupskiej podstawówki kosztowała ucznia 10 szwów

Daniel Klusek
Pan Michał zmienia opatrunek swojemu synowi Dawidowi.
Pan Michał zmienia opatrunek swojemu synowi Dawidowi. Fot. Łukasz Capar
Dziesięcioletni Dawid na przerwie w szkole podrywał koleżankę. Ta go popchnęła. Chłopiec upadł i rozwalił sobie głowę. Ojciec dziecka twierdzi, że nauczycielka nie panuje nad uczniami. Dziś złoży skargę w kuratorium.

Do zdarzenia doszło w słupskiej Szkole Podstawowej nr 1.
- Dawid na przerwie bawił się z koleżanką. Dziewczynka popchnęła syna na ławkę. Dawid upadł i roztrzaskał sobie głowę - opowiada pan Michał (nazwisko do wiadomości redakcji) ojciec poszkodowanego chłopca, ucznia czwartej klasy. - Mam żal do nauczycielki, która nie dopilnowała dzieci. Z winy szkoły syn trafił do szpitala, gdzie założono mu dziewięć szwów.

Zdaniem mężczyzny, to już nie pierwszy przypadek, gdy jego syn wraca poturbowany ze szkoły.
- Niecałe dwa miesiące temu ktoś popchnął Dawida i dzieciak spadł ze schodów. Mało nie uszkodził sobie kręgosłupa. Odnoszę wrażenie, że w tej szkole nauczycielki nie panują nad uczniami - mówi pan Michał.

- Syn po ostatnim zdarzeniu jest na dwutygodniowym zwolnieniu lekarskim.
Mężczyzna twierdzi, że o sprawie poinformował dyrektorkę szkoły. Ta jednak powiedziała, że szkoła nie ma sobie nic do zarzucenia. Dziewczynki nie ukarze.

- W miejscu, gdzie doszło do wypadku, stały dwie klasy, a opiekowała się nimi jedna nauczycielka - mówi Danuta Wojtas-Palińska, dyrektorka SP nr 1. - Gdy Dawid został przewrócony, nauczycielka interweniowała w dziewczęcej toalecie i nie widziała tego zajścia. Nie mamy możliwości zwiększenia liczby nauczycieli pilnujących uczniów podczas przerw. Nie możemy ustawić nauczyciela nad każdym dzieckiem. Sprawa jeszcze nie jest zamknięta. Będę chciała porozmawiać z Dawidem, gdy tylko wróci do szkoły ze zwolnienia lekarskiego. Jest mi bardzo przykro, że doszło do tego zdarzenia. Nie mogę dać gwarancji, że takie sytuacje nie będą się powtarzały, ponieważ na bezpieczeństwo dzieci wpływa również ich zachowanie.

Dyrekcja słupskiej jedynki rozmawiała już z uczniami na temat bezpiecznego zachowania w szkole. Zobowiązała również nauczycieli, by rzetelniej obserwowali to, co dzieje się w czasie przerw.
- Teraz boję się puścić syna do szkoły - mówi pan Michał. - Mam nadzieję, że sprawą zajmie się kuratorium oświaty, które powiadomię o zajściu w szkole. Tam może kiedyś dojść do nieszczęścia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza