Towaru było mnóstwo, ale organizatorzy musieli dokonać selekcji, gdyż nie wszystkie rzeczy ofiarowane przez słupszczan nadawały się do użytku. Samochodu ciężarowego, który zawiózł zebrany towar, użyczyła firma transportowa, w której kierowcą jest mąż pani Beaty Kątnik z To warzystwa Pomocy im. Brata Alberta w Słupsku, organizatorki przedsięwzięcia.
– Skłamałabym jednak, gdybym powiedziała, że tylko ja i nasze Towarzystwo zorganizowało tę akcję – słyszymy. Kątnik podkreśla, że do przedsięwzięcia włączyli się Grzegorz Kunda i Ireneusz Borkowski, którzy przeznaczyli na ten cel własne środki. Ponadto chętnie pomagali mieszkańcy Słupska, wolontariusze i „Alberciaki”, czyli mieszkańcy ośrodka im. Brata Alberta. Ponadto, jak zauważa Beata Kątnik, ta grupa ludzi to mali organizatorzy.
Tym dużym jest Sylwia Lis, dziennikarka „Głosu Pomorza”, która wskazała potrzebujące miejscowości i przekazała informacje, na jakie rzeczy jest największe zapotrzebowanie. Ponadto koordynuje całe przedsięwzięcie. – Jednym słowem dzielimy się tym, co mamy. Życie przecież, nie polega na tym, abyśmy byli egoistami – mówi Beata Kątnik. Samochód załadowano o godz. 14.30 przy ul. Bolesława Krzywoustego.
Czytaj także na GP24
- Policyjny pościg. Dwa radiowozy rozbite, pięciu rannych
- Ogromne zniszczenia po burzy w powiecie bytowskim [zdjęcia]
- Śmiertelny wypadek w Bytowie (wideo, zdjęcia)
- Milarex sprzedany Norwegom
Woodstok prezydenta Biedronia za słupskie pieniądze
**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?