Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coraz więcej żebraków w Słupsku

Magdalena Olechnowicz
Kobieta żebrząca pod Galerią Podkowa w Słupsku.
Kobieta żebrząca pod Galerią Podkowa w Słupsku. Fot. Kamil Nagórek
Momentalnie, jak tylko zrobiło się cieplej, na ulicach pojawili się żebracy. Różni - i nasi polscy, i innych narodowości. Niektórzy wysyłają na żebry dzieci. A to niedozwolone. Zresztą jak całe żebractwo.

Najczęściej siedzą w tych samych miejscach. Przy przejściu podziemnym, pod Galerią Podkowa, pod barem mlecznym Poranek. Najczęściej to młode kobiety pomiędzy 20. a 40. rokiem życia, choć niektóre owinięte w chustki wyglądają na dużo starsze. Żebrzą. Niektóre wysyłają na żebry dzieci.

- "Da pani, da pani" - prosi chłopiec, na oko około 6-7 lat, ciemnej karnacji. Ma wyjątkowo smutną minę, wygląda na biedne i nieszczęśliwe dziecko. Często można go spotkać w przejściu podziemnym. Niektórzy omijają go wielkim łukiem, inni dają złotówkę lub dwie. Na górze, przy wejściu na schody siedzi kobieta. Prawdopodobnie jego matka. Też żebrze.

Żebrzą też "nasi" krajowi potrzebujący. Ludzie alarmują nas nawet, że są nachalni i po prostu się ich boją.

- Często parkuję samochód pod kinem Milenium. Prawie zawsze podchodzą do mnie jacyś bezdomni menele i żebrzą o pieniądze - pisze do nas czytelniczka Lenka. - W ostatnim czasie zrobiło się to notoryczne i bardzo nachalne. Niestety, nie widać tam ani straży miejskiej, ani policji i nikt z tym nic nie robi, a to jest już chyba problem - pisze kobieta.

- Mam 24 lata, jestem raczej drobną kobietą i naprawdę boję się, że jeśli im nie dam choćby kilku groszy, to coś mi zrobią - dodaje. I tak ludzie dają - jedni pod presją strachu, inni z litości nad biednym dzieckiem. Tymczasem eksperci od bezdomności i żebractwa apelują: - Nigdy żadnych pieniędzy żebrakom na ulicach! - mówi Adam Koszutowski, prezes Stowarzyszenia Horyzont. - Przeznaczmy 1 proc. podatku na pomoc biednym, ale nie wspierajmy żebraków na ulicach - mówi.

- Nie robimy w ten sposób nic dobrego. Demoralizujemy i siebie, i tych, którym pomagamy. Uspokajamy tylko własne sumienie, ale w ten sposób przyzwyczajamy tych ludzi i utwierdzamy w przekonaniu, że jest to sposób na życie - mówi Koszutowski.

- Kiedyś podszedłem do takiej kobiety innej narodowości, która żebrała pod barem "Poranek" w Słupsku. Zaproponowałem jej pomoc - wyżywienie, nocleg, zasiłek. I co usłyszałem? "Ty się pan nie wpier... Ja tu pracuję" - opowiada pan Adam. Co więc robić, gdy widzimy żebraków na ulicach.

- Zgłaszać to na policję, bo żebractwo jest niedozwolone. Zwłaszcza wtedy, gdy widzimy żebrzące dzieci - mówi Koszutowski.

Po naszym zgłoszeniu patrol policji udał się pod wskazane przez nas miejsca, ale żebrzących już nie było.

- Oni często zwijają swój majdan na widok policjantów - mówi Robert Czerwiński, p.o. rzecznika prasowego słupskiej policji.

- Mówi o tym art. 58 kodeksu wykroczeń, że kto, mając środki egzystencji lub będąc zdolny do pracy, żebrze w miejscu publicznym, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany. Kto żebrze w miejscu publicznym w sposób natarczywy lub oszukańczy, podlega karze aresztu albo ograniczenia wolności. Inny artykuł mówi też o tym, że skłanianie do żebrania małoletniego jest karalne i także podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny - dodaje Czerwiński.

Słupska policja zapowiada, że po naszych sygnałach będzie czujniejsza i częściej będzie odwiedzać te miejsca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza