Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy to już przemoc?

Redakcja
Specjaliści zaznaczają: nie każdy przejaw agresji jest formą przemocy. Z agresją mamy do czynienia wtedy, gdy jest to świadome, zamierzone działanie, mające na celu wyrządzenie komuś szkody.

Rozmowa "Głosu Pomorza"

prof. Janusz Czapiński

psycholog społeczny, badacz problemów z wychowaniem młodego pokolenia

- W polskiej szkole wystąpiły dwa bardzo niepokojące zjawiska, które powodują, że jest ona niegodna polecenia żadnemu społeczeństwu. Pierwsze, to nieszczerość w relacjach między uczniami a nauczycielami, masa pozerstwa i udawania. Część nauczycieli udaje, że wszyscy uczniowie są grzeczni, wielu uczniów udaje, że szanuje wszystkich nauczycieli. Innymi słowy, szkolna rzeczywistość budowana jest na ogromnej nieautentyczności.
Drugie zjawisko to grzech lęku, także obopólny, obciążający zarówno nauczycieli jak i uczniów. Pedagodzy boją się zaglądać w czeluść różnych grzechów uczniowskich, bo to jest kłopotliwe, a w dodatku czymś grozi. Stąd oficjalnie nie ma narkomanii, nie ma agresji, nie ma przemocy. Przeważająca część uczniów odczuwa natomiast lęk przed kolegami, wiodącymi prym w szkolnych gangach. Widząc ich wybryki wielu rówieśników woli zamknąć oczy, odwrócić głowę i niczego nie widzieć.
Jak to zmienić? Potrzeba uczciwej kontroli zachowania młodzieży, której zasady uczniowie będą znać. I powiązanej z tym konsekwencji w wymierzaniu kar za złamanie zasad. Za mało uczymy asertywności, umiejętności sprzeciwu. Gdy ktoś organizuje imprezę i częstuje jakimś skrętem, mało kto potrafi odmówić. Młodzież nie wie, iż odmową można zyskać jeszcze większy szacunek niż skosztowaniem jakiegoś świństwa. Taką postawę może wykreować tylko dom rodzinny, nikt inny tego nie zrobi.

Charakterystyczne dla agresji jest używanie siły fizycznej lub psychicznej wobec osoby o zbliżonych możliwościach, mającej zdolność skutecznej obrony. Przemoc natomiast jest wykorzystaniem swojej przewagi nad drugim człowiekiem. Mamy z nią do czynienia wówczas, gdy osoba słabsza poddana jest przez dłuższy czas negatywnym działaniom osoby lub grupy osób silniejszych.
Według psycholog Ewy Czemierowskiej, łobuzerstwo i chuligaństwo pospolicie występujące w szkołach nie musi od razu być przemocą. Ale może do niej prowadzić. - Wiele niepokojących zjawisk bywa bagatelizowanych jako zabawa, wygłupianie się, przejawy dojrzewania, złośliwość, zachowania wulgarne, bądź tylko zwykły wandalizm.
Żeby stwierdzić, czy mamy do czynienia z przemocą trzeba dokładnie przyśledzić całą sytuację: czy zachowanie to było jednorazowe, czy się powtarzało, czy sprawca ma wyraźną przewagę nad ofiarą.
Dlatego warto zapamiętać: przemoc szkolna może przybierać różne formy. Jest nią bicie, kopanie, plucie, popychanie, szarpanie, wymuszanie pieniędzy, zabieranie przedmiotów, niszczenie własności. Ale może też być nią dokuczanie przy pomocy słów i gestów: przezywanie, wyśmiewanie, wyszydzanie, obrażanie, ośmieszanie, grożenie, rozpowszechnianie plotek i oszczerstw, pokazywanie nieprzyzwoitych gestów. - Istnieją też pośrednie, często bardzo trudne do zidentyfikowania formy przemocy - mówi Czemierowska. - Na przykład namawianie do ataków fizycznych lub słownych, wykluczanie i izolowanie kogoś z grupy.

Skąd to się bierze?

Samo zjawisko przemocy szkolnej nie jest nowe, wielu z nas zna je z własnych doświadczeń szkolnych. Niepokojące jest natomiast obniżanie się wieku dzieci stosujących przemoc, a także to, że przybiera ona często coraz bardziej brutalne i wyrafinowane metody.
Anna Giza-Poleszczuk socjolog i współautorka badań o przemocy wśród uczniów uważa, że polska szkoła jest zła i pełna przemocy nie przez kiepskich nauczycieli, złą młodzież czy biernych rodziców, ale z powodu swojego zamknięcia przed światem zewnętrznym i jawnej niesprawiedliwości. - Polska szkoła wypycha poza ramy nie tylko rodziców, ale w pewnym sensie nawet uczniów - mówi Anna Giza-Poleszczuk. - Każdy, kto chodził do szkoły wie, że są tam kujony, ulubieńcy belfrów. Oni zawsze dostają piątki czy szóstki, chociaż reszta uczniów znakomicie wie, że często na nie nie zasługują. Jeśli jeszcze nauczyciel postawi kogoś takiego za wzór, trudno się dziwić, że może się to spotkać z agresją klasy.
I dodaje, że uczniowie, którym raz nadano etykietę "łobuzów“, noszą ją z reguły aż do skończenia edukacji.
Jej zdaniem patologie, które obserwujemy w gimnazjach, w dużej mierze są spowodowane zmianą środowiska i dojrzewaniem. - 12-15-latkowie trafiają do nowej szkoły i od początku walczą o swoją pozycję. Dlatego w gimnazjach jest najwięcej przemocy. Na domiar złego, uczniowie częściej mają tam poczucie znudzenia. Rodzice natomiast nie interesują się postępami swoich pociech.
Jeszcze większy kłopot polega na tym, że w szkołach nie ma nastawienia na wzajemne zrozumienie. Nauczyciele bardzo skarżą się na arogancję uczniów, a ci wcale nie kryją, że prowokują wychowawców do konfliktów. Jednak arogancja wobec pedagogów w rzeczywistości nie jest atakiem wymierzonym przeciwko nim. To dla uczniów tylko środek do wzmacniania swojej pozycji w grupie. Zdaniem Anny Gizy-Poleszczuk nauczyciele czasem nie potrafią tego odczytać i są zbyt drażliwi. - Sama wielokrotnie prowadziłam lekcje. Kiedy wchodziłam do klasy, widziałam w oczach młodzieży komunikat: "no to teraz sprawdzimy, co jesteś warta". Mogłam wziąć to do siebie, obrazić się i zrobić aferę. Wolałam odczekać, by po chwili zapytać, czy już pokazali, co potrafią - mówi. - Dawałam uczniom do zrozumienia, że ich zachowanie nie robi na mnie wrażenia.
Wielu pedagogów nie potrafi jednak sobie radzić w trudnych sytuacjach. W szkole pracują z reguły kobiety. I to one właśnie zuchowate, normalne u chłopców zachowanie, biorą często za agresję. - A oni nie są niegrzeczni tylko rozpaczliwie starają się zwrócić na siebie uwagę. Dlatego zamiast zaostrzać rygor, wprowadzać "godzinę policyjną", trzeba spróbować wzajemnie się zrozumieć. I wciągnąć do tego procesu rodziców, którzy dziś zamiast zagłębić się w problemy dziecka, wolą powiedzieć: "Tak, rozumiem cię, nauczyciele są beznadziejni, ale zaciśnij zęby i wytrwaj".

Tracą wszyscy

Nie trzeba przekonywać, jak niszcząca jest przemoc dla wszystkich osób, które się z nią stykają. Ofiary przeżywają poczucie poniżenia i upokorzenia, lęk, rozpacz i smutek. Czują się osamotnione, bezradne i bezsilne. Wstydzą się i czują winne, że nie potrafią sobie poradzić. - Długofalowe skutki przemocy to także obniżona samoocena i niższe poczucie własnej wartości, a także trudności w nawiązywaniu kontaktów, skłonność do izolacji, częste myśli samobójcze - mówi psycholog Ewa Czemierowska.
Agresywne zachowanie może być zagrożeniem także dla samych sprawców przemocy: bo staje się dla nich normą zachowań, obniża poczucie odpowiedzialności za własne działania, "ułatwia" wchodzenie w konflikty z prawem.
Z kolei świadkowie przemocy, którzy nie potrafili się jej skutecznie przeciwstawić, przeżywają dezorientację, często latami przechowują poczucie winy, niezadowolenie i pretensje do siebie, uczą się bierności, bezradności i niereagowania w trudnych sytuacjach.
Według ekspertów ukrywanie tych zjawisk lub też brak reakcji może prowadzić do trudnych do oszacowania skutków społecznych: narastania wrogości oraz akceptacji i stosowania przemocy w coraz bardziej wyrafinowanych formach. A przemoc, która nie zostanie powstrzymana, będzie narastać.

Jak to zmienić?

Z badań wynika, że wielu uczniów skarży się, że nauczyciele nie reagują na ich sygnały dotyczące przemocy. Wielu z nich w podobnej sytuacji usłyszało po prostu: "nie skarż".
- Uczniowie tymczasem powinni być elementem skutecznego systemu przeciwdziałania przemocy szkolnej. Ale sami bez pomocy z zewnątrz na pewno sobie z nią nie poradzą - twierdzi Czemierowska. - Muszą znać jasne normy i zasady obowiązujące w szkole i mieć zapewnioną edukację w dziedzinie przeciwdziałania agresji i przemocy. Muszą też wiedzieć, jakie działania mają podejmować i mieć pewność, że dorośli zareagują odpowiednio, kiedy poinformują ich na przykład o tym, że ktoś komuś dokucza.
Czemierowska dodaje, że po odpowiednim przygotowaniu starsi uczniowie mogą pełnić wobec swoich młodszych kolegów rolę szkolnych doradców lub mediatorów w sprawach konfliktów, agresji lub przemocy.
Nauczyciele natomiast powinni przede wszystkim reagować w sposób, który zostanie wcześniej ustalony, jest wspólny dla wszystkich i stanowi element szkolnego systemu. Nauczyciel musi wiedzieć, co ma powiedzieć, jak się zachować w trudnej sytuacji, kogo poinformować, a czego zrobić mu w żadnym wypadku nie wolno (na przykład być agresywnym wobec sprawcy agresji). - Aby odpowiednio zareagować, pedagodzy muszą wiedzieć, czy mają do czynienia z agresją, przemocą czy też może po prostu ze złością - mówi psycholog. - To może pomóc wychowawcy wcześniej rozpoznać te dzieci, które mogą być szczególnie zagrożone wejściem w rolę sprawców lub ofiar przemocy.
Ale nauczyciel musi też mieć wiele praktycznych umiejętności: reagowania i interwencji, prowadzenia rozmów ze sprawcami lub ofiarami i ich rodzicami, pracy z klasą.
Ważnym ogniwem w walce z przemocą są również rodzice. Do nich powinny zostać skierowane edukacyjne działania szkoły na temat agresji i przemocy. Ważne jest określenie z góry zasad współpracy.
Szczególnie dotyczy to sytuacji, w których ich dzieci mogłyby być sprawcami lub ofiarami agresji czy przemocy. Rodzice mogą też z powodzeniem włączać się w działania, które mają zapewnić dzieciom bezpieczeństwo (na przykład poprzez pełnienie dyżurów), ale też w w różnego rodzaju wspólne, pozytywne przedsięwzięcia szkolne, które prowadzą do ocieplenia relacji w szkole, co stanowi istotny czynnik zapobiegania agresji i przemocy.
- Praktycznie niemożliwe jest bycie idealną matką - mówi Czemierowska. - Podobnie jest ze szkołą, ona też wychowuje. Dobrze byłoby, gdyby udało się stworzyć przynajmniej "wystarczająco dobrą szkołę".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza