Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drutex-Bytovia zagra z Błękitnymi Stargard, Gryf Słupsk zagra w Choszcznie z Piastem

Fot. archiwum
Drutex-Bytovia i Gryf Słupsk - ich sytuacja nie wygląda najlepiej w tabeli bałtyckiej III ligi.
Drutex-Bytovia i Gryf Słupsk - ich sytuacja nie wygląda najlepiej w tabeli bałtyckiej III ligi. Fot. archiwum
W środę (11 listopada) o godz. 13 bytowski Drutex-Bytovia będzie gospodarzem spotkania z Błękitnymi Stargard. Do grania obydwa zespoły przystąpią z przysłowiowym nożem na gardle, bo plasują się w dolnych rejonach tabeli.

Po ostatniej porażce 1:2 w Kościerzynie z Kaszubią w bytowskiej ekipie odczuwa się niedosyt. Teraz piłkarze Druteksu-Bytovii będą chcieli się zrehabilitować.

- Goście słyną z dobrej ofensywy. Kontry w ich wykonaniu są bardzo niebezpieczne - podkreśla Waldemar Walkusz, trener Druteksu-Bytovii. - W trzynastej kolejce stargardzki zespól zanotował zwyżkę formy, gdyż wygrał 4:1 z Darzborem Szczecinek. My musimy się podnieść z kolan i przypomnieć sobie, jak smakuje zwycięstwo.

- Brak skuteczności zawodników z przedniej formacji i linii pomocy jest największym naszym problemem. Sytuacje są, ale piłka nie wpada do siatki - ubolewa Jacek Maszkowski, kierownik bytowskiego zespołu.

Gryf 95 wyjeżdża do Choszczna, gdzie zmierzy się z tamtejszym Piastem, przedostatnim zespołem w tabeli. Mecz rozpocznie się o godz. 13.

Słupski zespół trapiony jest chorobami i urazami. W sobotnim meczu z placu zszedł z kolejnym naciągnięciem mięśnia Paweł Kryszałowicz. Osłabiony po chorobie grał Szymon Gibczyński, już do końca rundy nie zagra Patryk Pytlak (kontuzja mięśnia dwugłowego). Z chorobą i na swoją odpowiedzialność grał Paweł Waleszczyk. Wątpliwe, by do gry powrócił chorujący Tomasz Bukowski.

Jeżeli jest jakieś szczęście w tym nieszczęściu, to fakt, że akurat w takich chwilach słupszczanie wyjeżdżają do przedostatniego zespołu w tabeli, bardzo słabo prezentującego się na własnym boisku. Piast jesienią jeszcze u siebie nie wygrał.

Wymarzony rywal, szkopuł w tym, żeby gryfici potrafili i byli w stanie to wykorzystać.

- Mam szpital w zespole, boje się, że podstawowi zawodnicy nie dojdą do siebie. Piast to nie są chłopcy do bicia. Mimo, że przegrywali u siebie, to nie zawsze tak musi być - mówi Wojciech Polakowski o meczu w Choszcznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza