Na terenie powiatu słupskiego działają cztery domy pomocy społecznej - w Machowinie, Machowinku, Przytocku i Lubuczewie. Każdy z nich ma swoją specyfikę. Ponieważ w ostatnich dniach w mediach ogólnopolskich pojawiły się informacje, że w niektórych domach pomocy społecznej w kraju doszło do zakażenia koronawirusem pracowników i pensjonariuszy , postanowiliśmy sprawdzić, co się dzieje w tych placówkach na terenie naszego regionu. Na początek prezentujemy rozmowę z Markiem Królem, długoletnim dyrektorem Domu Pomocy Społecznej w Machowinku.
- Kiedy zaczął pan myśleć o tym, aby zabezpieczyć pensjonariuszy i pracowników przed atakiem koronawirusa na terenie placówki?
- Dość szybko. Już w lutym zdecydowałem, że pracownicy Domu Pomocy Społecznej w Machowinku, którym kieruję, nie mogą dorabiać w innych placówkach opieki społecznej i ochrony zdrowia. W ten sposób chciałem dać pewność rodzicom naszych podopiecznych, że personel nie wniesie do naszej placówki koronawirusa. Moja decyzja została przyjęta ze zrozumieniem. Od tej pory staramy się też unikać przebywania w większych zgromadzeniach i ograniczyliśmy kontakt z otoczeniem.
- Na czym to polega?
- Do naszej placówki nie można swobodnie wejść z ulicy. Pracownicy każdego dnia przy wejściu mają mierzoną temperaturą. Ci, którzy chcą, noszą maseczki, z których część sami uszyli. Pracujemy w rękawiczkach. W trakcie wizyt osób z zewnątrz rozmawiamy z nimi na dworze z zachowaniem co najmniej 2-metrowego odstępu. Tę procedurę musiał przejść nawet starosta słupski.
- Pracujecie z pełną obsadą pracowników?
- Tak, choć niektórych wysłałem na urlop. To jednak nie narusza reżimu sanitarnego, który sobie narzuciliśmy. Poza tym cały czas współpracuje z nami lekarz, który przez 24 godziny na dobę jest pod telefonem. Poza tym mamy dostęp do płynów dezynfekcyjnych. Nie dawno w Gdańsku przyznano nam ich 30 litrów.
- Czy rodzice podopiecznych wam ufają?
- Na razie miałem tylko jedną rozmowę z mamą, która chciała zabrać do siebie córkę jeżdżącą na wózku inwalidzkim, ale udało mi się ją przekonać, że u nas jest ona bezpieczniejsza niż gdyby trafiła do rodzinnego domu, bo jej mama musiałaby wychodzić na zakupy i nie wiadomo, jak długo miałaby urlop, który pozwalałby jej w pełni opiekować się córką. Moim zdaniem byłby spory problem, gdyby ona nagle musiałaby wrócić do nas, bo wtedy oczywiście musiałaby przejść kwarantannę. Nie wiem, czy moglibyśmy ją zorganizować w placówce. Poza tym utrzymujemy kontakt z pozostałymi rodzicami. Wysyłamy im zdjęcia pensjonariuszy. To działa uspokajająco. Od siebie chciałbym za państwa pośrednictwem podziękować wszystkim pracownikom oraz życzyć im i ich rodzinom oraz rodzinom pensjonariuszy życzyć wszystkiego dobrego na nadchodzące święta, bo one dla wszystkich będą wyjątkowe, gdyż nie wszystkie rodziny będą się mogły wtedy spotkać. Sam nie będą mógł spędzać świąt ze swoimi rodzicami.
Rozmawiał Zbigniew Marecki
iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?