Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziary na szyi

Helena Wysocka [email protected]
Tomasz Niewulis ma wytatuowaną całą lewą rękę. Tatuował się sam.
Tomasz Niewulis ma wytatuowaną całą lewą rękę. Tatuował się sam. Gazeta Współczesna
70-latek przyszedł wytatuować sobie tygrysa, a 18-latka z okazji pierwszych dorosłych urodzin - kolorowego motyla.

Czasy, gdy swoje ciała tatuowali tylko przestępcy i marynarze, to już przeszłość. Świat ogarnęła moda na tzw. tattoo. Szacuje się, że stałe rysunki na ciele posiada co piąty Amerykanin, co dziesiąty Europejczyk i co trzydziesty Polak. Salony tatuażu szturmują zarówno młodzi, jak i starzy.

- Mam wielu klientów w podeszłym wieku - mówi Tomasz Niewulis, właściciel suwalskiego studio. - Przychodzą, bo chcą zaszaleć albo spełnić swoje marzenia z młodości.
Jednym ze starszych jego klientów był prawie 70-letni mężczyzna, który poprosił, by zrobić mu na ramieniu dużego tygrysa - symbol władzy i siły. Zdjęcie tego zwierzaka nosił w kieszeni od lat, ale nie robił tatuażu, bo bał się uszczypliwych uwag kolegów z pracy.

Natomiast 67-letni białostoczanin przyszedł, by wytatuować na palcu obrączkę. Złotą przegrał w kasynie. Inny mężczyzna zaś zażyczył sobie na przedramieniu datę urodzin córki. Zrobił to w związku z jej 18. rocznicą urodzin. Z kolei pięćdziesięciolatka zafundowała sobie serce przebite strzałą. Duże, niemal na całe plecy. Chciała jeszcze wytatuować imię swojego wybranka, ale uległa sugestiom fachowca.
- Imiona są bardzo ryzykowne - przekonuje Niewulis. - Bo sympatie zmieniają się, a napisów nie da się tak łatwo usunąć.

I wspomina, jak parę lat temu do suwalskiego studio przyszło dwoje młodych, zapatrzonych w siebie ludzi. Znali się raptem miesiąc i na swoich ciałach postanowili wyznać łączące ich uczucie.
- Zamówili wielkie napisy na rękach, a kilka dni później się rozstali i powstał problem - wyjaśnia tatuażysta. - Znaki przywoływały bowiem złe wspomnienia, a tak być nie powinno.

Nikt nie ma wątpliwości, że modę na tatuaże nakręciły gwiazdy. Bo jak tu przejść obojętnie wobec napisów, które na przedramieniu nosi Angelina Jolie, albo ekscentrycznej kolekcji trwałych malunków na ciele Brada Pitta. Nasi celebryci nie są gorsi. Na przykład Edyta Górniak po rozstaniu z mężem wydziergała sobie maksymę: "Nigdy nie jest za późno, żeby zmienić wszystko".

- Tatuaże powinny mieć jakieś przesłanie - podkreśla Mariusz Moroz, właściciel ełckiego salonu. - Najlepiej, by wiązały się z osobistym przeżyciem. W innym przypadku zdobienie ciała na stałe nie ma większego sensu.

Moda na obrazki zmienia się. Jeszcze kilka lat temu ludzie robili sobie rybki, smoki, motylki, czaszki, węże, kody kreskowe czy kwiaty lotosu. Dziś na topie wśród panów są przede wszystkim obrazki z pól bitewnych, wizerunki żołnierzy, flagi. Kobiety najczęściej zamawiają wzór jabłka (symbol płodności), róży (znak miłości) i lilie (niewinność). Chętnie sięgają też po motywy japońskie, z żywymi kolorami.
- Klienci bardzo często przynoszą gotowe wzory, które chcą mieć na swoim ciele - opowiada właściciel salonu z Grajewa, który chce pozostać anonimowy. - Są to zdjęcia tatuaży celebrytów, znajomych, a nawet własne projekty.

Te ostatnie, jeśli nie obrażają uczuć albo nie ośmieszają ich autora, wykonywane są bez większych poprawek. Natomiast skopiowane dziary z reguły są modyfikowane. Tatuażyści tłumaczą, że chodzi o to, by nie naruszać cudzych praw autorskich.

- Tatuaże to nie obrazki, ale dzieła sztuki - zauważają. - Dlatego nie można ich bezkarnie powielać.
Wielu z mistrzów tatuażu podkreśla też, że niektórych wzorów, na przykład swastyk, nigdy nie wykonuje. Chociaż zapotrzebowanie na to jest.

Do salonów tatuażu przychodzą całe rodziny. Tyle tylko, że ci, którzy nie ukończyli szesnastu lat, nie mają szans na ozdobienie swojego ciała. - Rosną, skóra się rozciąga - argumentuje Niewulis. - Po kilku latach tatuaż byłby zdeformowany i brzydki.

Niewulis zauważa, że dziary wciągają. Ten, kto zrobi jedną, za chwilę chce mieć kolejną. Czasem do salonów przychodzą klienci, którzy mają już tylko skrawki czystej skóry i proszą, by zrobić na nich choć kropkę.

Mariusz Moroz podkreśla, że nie robi tatuaży na dłoniach i twarzy. Uważa bowiem, że są to mało przemyślane decyzje. Niewulis natomiast radzi, by nie malować więcej, niż połowy ciała. - Skóra musi oddychać - argumentuje.

Właściciele salonów często upominają swoich klientów, by decyzję o tatuażu dobrze przemyśleć.
- Bo często się zdarza, że ktoś wraca po kilku latach z prośbą, by dziarę usunąć - tłumaczą tatuażyści. - A to nie jest takie proste.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza