Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziecko uwolnione z auta. Fachowiec dał radę

Filip Pietruszewski [email protected]
Krzysztof Wiórko przy pracy.
Krzysztof Wiórko przy pracy. Łukasz Capar
W piątek ok. godz. 11 matka niechcący zatrzasnęła swoje dwumiesięczne dziecko w samochodzie na parkin­gu przed szpitalem przy ul. Hubalczyków. Pomógł fachowiec od awaryjnego otwierania aut.

Matka podjechała pod słupski szpital, wyszła z samochodu, zamknęła drzwi
i w tym momencie stwierdziła, że kluczyki od auta zostały w kabinie. W aucie zostało też jej dwumiesięczne dziecko.

Jeden ze świadków tego zdarzenia o pomoc poprosił Krzysztofa Wiórka, właściciela zakładu Klucz Serwis w Galerii Podkowa w Słupsku. Okazało się, że otwarcie samochodu dla fachowca nie jest żadnym problemem. Jak powiedział, podobne sytuacje zdarzają się często.

Zanim fachowiec przyjechał, matka cały czas była przy samochodzie i monitorowała, co robi jej dziecko. Była gotowa na to, że jak zajdzie konieczność - np. gdyby dziecko zaczęło się źle czuć - to trzeba będzie wybić bocz­ną szybę. Wszystko skoń­czy­ło się szczęśliwie.

Przypomnijmy, że w czerw­cu w Rybniku 3-latka spędziła osiem godzin w zamkniętym, w pozostawio­nym na słońcu samochodzie. Nie przeżyła. W Stanach Zjednoczonych w ciągu roku w ten sposób umiera tysiąc osób.

Rozmowa
Samochód jest łatwo otworzyć
Rozmowa z Krzysztofem Wiórką, właścicielem zakładu Klucz Serwis w Galerii Podkowa w Słupsku.

- W piątek niemal w samo południe otwierał pan samochód na parkingu słupskiego szpitala, w którym było zamknięte dwumiesięczne dziecko. Często zdarzają się takie przypadki?

- Samochody z małymi dziećmi w środku otwieram średnio dwa razy w miesiącu. Ale zamknięte auta z kluczykami wewnątrz, to w mojej pracy codzienność. Chciałem zaznaczyć, że te przypadki, jak piątkowy, zazwyczaj nie wynikają z bezmyślności rodziców. Każdemu taka przygoda może się przytrafić. Czasami też nieco starsze dzieci potrafią same zamknąć samochód od środka, ale nie wiedzą już, jak go otworzyć.

- Jak powinni zachować się rodzice w takich sytuacjach?

- Wezwać pomoc i cze­kać. Jeżeli w samochodzie jest zamknięte małe dziec­ko, to ja takie zadania traktuję priorytetowo. Rzucam całą robotę i biegnę na miejsce. Chcę poprosić wszystkich świadków takich zdarzeń, żeby nie próbowali nawiązywać z dzieckiem kontaktu, nie pukali w szyby i nie machali. Wtedy dziecko nie wie, co się dzieje i zaczyna się bać, jak widzi taką machającą grupę osób.

- Zdarza się, że pan przyjeżdża, a już szyba wybita?
- Wybijanie szyb to ostateczność. Ma to sens, jeżeli auto jest bardzo nagrzane, wtedy najlepiej wy­bić tę szybę, która jest jak najdalej od dziecka. Ale za­mek naprawdę można otworzyć bardzo szybko.

- Ile to kosztuje?
- Jeżeli otwieram auto, w którym jest zam­knięte dziecko, to nie biorę za to pieniędzy. Najpiękniejszą zapłatą jest radość matki, która może wziąć na ręce córkę lub sy­na. W takich momentach nie wypada wystawiać faktury.

Rozmawiał Filip Pietruszewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza