Za taką samą cenę można było dostać również gruszki. Lepszej jakości owoce, w jednym gatunku, też nie były drogie, bo kosztowały 1 -2 zł, a wyborowe, duże jabłka ceniono od 2,50 do 3,50 złotego.
- W sklepie jabłka muszą być ekstra, bez jednej plamki, czyli pryskane, a my sprzedajemy owoce w pierwszym i drugim gatunku, a także poza wyborem - wyjaśniał różnicę cen Andrzej Jerenkiewicz z Zasp Wielkich.
- Poza tym, jaki popyt, taka cena. Nie ma dużo jabłek, ale handlujemy tylko dwa razy w tygodniu, więc jednego dnia na rynku tylko pół samochodu jabłek mogę sprzedać. Lobo puściliśmy taniej, bo już się robi miękkie w chłodni i może się zepsuć.
Wspomniane lobo A. Jerenkiewicz wycenił na złotówkę, gala kosztowała 1-2 zł, idared, gloster i golden delicjusz - 1,50 zł, alwa i ligol - 2 zł. Zaskakująco tanie były gruszki: konferencje - 1,50 - 2,80 zł, komisówki - 1,50 zł, lukasówki - 2,50 zł. Importowane śliwki Santa Rosa kosztowały 2,50 zł, winogrona - 3,50 zł, mandarynki - 2 zł, grapefruity, pomarańcze i cytryny - 2,80 zł, avocado - 1,50 zł, granaty - 1 zł.
Nic dziwnego, że stoisko przeżywało istne oblężenie, podobnie zresztą jak sąsiednie, należące do sadownika Andrzeja Krupy.
Tu najtańsze jabłka kosztowały 80 gr, a gruszki - złotówkę. Za gatunkowe owoce - rubin, gloster, jonagored, czy ligol trzeba było zapłacić 1,50 - 2 zł.
Czytaj też> Owoce z podwójna marżą
Na brak klientów nie narzekał też Ryszard Bedus z Dworka, który miał renety po 2-2,30 zł, koksę po 1-2,50 zł, cortlandy po 2,50-2,60 zł, spartany po 2 zł, championy po 2,50 zł, melerose po 1,70 zł i goldeny po 2 złote.
Sprzedawca powiedział nam, że jabłka są o 100% droższe niż w zeszłym roku, kiedy to renety były po złotówce, a koksa po 50 groszy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?