Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziewięcioosobowa rodzina z Miastka trafi na bruk

Andrzej Gurba
Rodzina Stanisławskich.
Rodzina Stanisławskich. Andrzej Gurba
Stanisławscy przerobili na mieszkanie budynek należący do PSS Społem. Spółdzielnia sprzedała restaurację Zacisze wraz z ich lokalem.

Właściciele zażądali, aby dziewięcioosobowa rodzina opuścić budynek.

- Gdzie my się teraz podziejemy?! Nie stać nas na inne mieszkanie - denerwuje się Władysław Stanisławski. - Nowy właściciel powiedział, że mamy się wynosić i że nie interesuje go, gdzie będziemy mieszkać. Zagroził, że jeśli dobrowolnie nie opuścimy mieszkania, to nas z niego wyrzuci siłą - twierdzi Jadwiga Stanisławska.

Małżeństwo ma siedmioro dzieci w wielu od 11 do 25 lat. Fakty są takie, że Stanisławscy zajęli dawną pralnię PSS w 1995 roku. - Za zgodą ówczesnego prezesa spółdzielni - zaznacza głowa rodziny. Przerobili pomieszczenia na 80-metrowe mieszkanie. Formalnie to jednak ciągle budynek gospodarczy, a nie lokal mieszkalny. Stanisławscy nie mają nawet meldunku.

- Wiele razy próbowaliśmy zalegalizować to jako mieszkanie i zameldować się, ale gmina odmawiała, bo budynek niby nie spełniał warunków, aby być mieszkaniem. Chodzi o łazienkę, toaletę, przyłącza. Zostawiliśmy to więc, tak jak jest - oznajmia Stanisławski. Przez lata nie płacili czynszu, a za wodę i prąd pieniądze odprowadzali do PSS Społem.

Stanisławscy twierdzą, że zwracali się do prezesa spółdzielni, aby im sprzedał budynek. - Prezes odmówił. Po kilku miesiącach kupił nas i restaurację miastecki przedsiębiorca - informuje Stanisławska.

Lech Domina, prezes PSS Społem potwierdza, że nie zgodził się na sprzedaż budynku Stanisławskim, ale wtedy, kiedy już były prowadzone rozmowy z kontrahentami na kupno całości, a więc restauracji i tego budynku. - Wcześniej trzy razy dawałem im taką możliwość. Było to w 2002, 2003 i 2006 roku.

Nie skorzystali z oferty - prezes pokazuje pisma. Zaznacza, że szefem spółdzielni został w 2001 roku, a więc to nie on zezwalał Stanisławskim na zajęcie budynku. - Przyznaję, że później akceptowałem ten stan, ale co miałem zrobić?

Wyrzucić ich na ulicę?! Chciałem im pomóc. W 2006 i 2007 roku pisałem do burmistrza o jakieś mieszkanie dla nich. Niestety, nie znalazło się - ubolewa Domina. Prezes dodaje, że musi dbać o finanse spółdzielni. Stąd decyzja o sprzedaży obiektów.

Jarosław Zygmuntowicz, który z żoną kupił restaurację i budynek, który zajmują Stanisławscy zaprzecza, że straszył ich siłowym rozwiązaniem. - Akt notarialny podpisałem w maju ubiegłego roku. Gdybym planował wyrzucić ich siłą, nie czekałbym całego roku. Oczekuję, że wyprowadzą się do pierwszego czerwca.

Jeśli tego nie zrobią, skieruję sprawę do sądu o eksmisję - zapowiada Zygmuntowicz. Mówi, że chce nielegalne mieszkanie zburzyć. - Przez nie osiada restauracja. Obiekt jest w złym stanie. Planuję rozbudować restaurację o część hotelową, zagospodarować otoczenie. Ten budynek mi w tym przeszkadza, a to w końcu moja własność - podkreśla Zygmuntowicz.

- Nie mamy żadnych wolnych mieszkań, nawet socjalnych. A poza tym pierwszeństwo mają pogorzelcy - oznajmia Roman Ramion, burmistrz Miastka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza