Ludzie dzwonią i płaczą w słuchawkę, że zabiera im się ich lekarza. Do tego bardzo osobiste e-maile, a nawet papierowe listy. Do pacjentów nie przemawiają argumenty prezesa szpitala. Szczególnie ekonomiczne.
To pokazuje, jaka jest skala społecznego zaangażowania w sprawę. Sprawę dla wielu najważniejszą - niepokój o zdrowie swoje i najbliższych. Wydaje się, że dr Stojcev, ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami, oraz zespół, jaki zbudował, był w Słupsku jakimś takiego bezpieczeństwa gwarantem. I w obliczu tych głosów wszyscy spodziewali się jakiejkolwiek reakcji marszałka, który sprawuje nadzór właścicielski nad szpitalem. Tym bardziej że jeszcze tydzień temu deklarował on zaangażowanie w mediacje z chirurgami. Teraz angażować się nie chce. Nie zajmuje stanowiska. Żadnego. Dlaczego?
Chcesz zobaczyć, jak redaktorzy komentują bieżące sprawy? Kliknij i przeczytaj opinie dziennikarzy gp24.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?