Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edward Kosmal: Minister nie dotrzymuje słowa

Rozmawiał: Piotr Jasina [email protected] 91 481 33 34
Edward Kosmal: Minister nie dotrzymuje słowaJeśli będzie trzeba zaostrzymy formy protestu - mówi Edward Kosmal, przywódca protestujących rolników.
Edward Kosmal: Minister nie dotrzymuje słowaJeśli będzie trzeba zaostrzymy formy protestu - mówi Edward Kosmal, przywódca protestujących rolników. Fot. Piotr Jasina
Rozmowa z Edwardem Kosmalem, przewodniczącym Komitetu Protestacyjnego Solidarności Rolników Indywidualnych wZachodniopomorskiem.
  • Ile ma pan ziemi?

Uprawiam 215 ha, na własność mam 50 ha.

  •  To mało ziemi?

- Wystarczy, nie chcę więcej. Najwyżej odkupiłbym część na własność.

  • Dyrektor Agencji Nieruchomości Rolnych mówi o 22 tys. ha zachodniopomorskiej ziemi w rękach obcokrajowców. Rolnicy mówią o pół milionie ha. Skąd te rozbieżności?

- Agencja podaje tylko to, co legalnie i uczciwie zakupiły spółki z kapitałem zagranicznym. My odwołujemy się do danych ze spisu rolnego z 2010 r. i danych geodezyjnych z 2011 r. Według tych źródeł takie spółki kupiły 117 tys. ha. Do tego dodajmy 200 tys. ha, które te spółki dzierżawią. One już tej ziemi nie oddadzą. Poczekają do 2016 roku, i kiedy rynek ziemi się uwolni, kupią te grunty. Nie mam złudzeń.  Z naszych wyliczeń wynika, że kolejne 100 tys. ha kupiły tzw. słupy. Zalegalizują transakcje także w 2016 r. jeśli Agencja z tym nic nie zrobi. Sumując już mamy ponad 400 tys. ha przy ok. 937 tys. ha użytków rolnych w województwie – to już prawie połowa ziemi w obcych rękach.
Tak sprawa wygląda chociażby w powiatach: pyrzyckim, drawskim, gryfińskim, łobeskim czy stargardzkim.

  • Czego oczekujecie od Agencji?

- Co najmniej 300 tys. ha z tej puli powinno wrócić do zasobów ANR. Dodajmy 350 tys. ha, którymi Agencja zarządza (z tego 280 tys. ha dzierżawi). Rachunek jest prosty. Nawet jeśli pół miliona gruntów trafiłoby w ręce rolników indywidualnych w ramach programu powiększania gospodarstw rodzinnych, to 10 tys. rolników otrzymałoby średnio po 50 ha. Mielibyśmy najlepszą strukturę rolną w Europie, potężną gospodarczą machinę. To jest ciągle realne.

  •  Czy dwa miesiące pod siedzibą ANR zaowocowały czymś konkretnym?

- System obrotu ziemią był bardzo nieszczelny, zmieniliśmy to wykorzystując obecne przepisy. Wzięliśmy odpowiedzialność na siebie, bo to przecież leży w naszym interesie. Poza tym znamy środowisko, ludzi, wiemy kto uczciwie startuje do przetargów, jesteśmy w stanie eliminować osoby podstawiane.

  • Jeszcze jakieś konkrety?

- Wywalczyliśmy przetargi ofertowe, ograniczone. Rząd zrezygnował z dodatkowych zabezpieczeń przy ratalnym zakupie ziemi – wystarczy weksel i hipoteka. To też nasz sukces.  Udało się też wprowadzić sankcje dla oszustów, nabywcy muszą przez 10 lat sami uprawiać grunty i nie mogą zmienić ich przeznaczenia.

  • Skoro tyle już się udało, dlaczego zaostrzacie protest?

- Nie dotrzymują słowa. Sprawy osobowe w oddziale ANR w Szczecinie miały być dawno załatwione. Dyrektora Adama Poniewskiego i jego zastępców miało już nie być w Agencji. Tak nie jest. Kontrolę w oddziale minister obiecał od początku stycznia. Wymusiliśmy ją protestem dopiero pod koniec miesiąca. 

  • Pan chce wskazać prezesowi ANR kandydata na szefa oddziału w Szczecinie?

- Nie. Nie możemy jednak poważnie traktować prezesa ANR, który oficjalnie twierdzi, że konkurs jest nie rozstrzygnięty,  a w tym samym czasie jeden z kandydatów robi pożegnanie w swojej firmie chwaląc się pracownikom, że wygrał. To fikcja, nie konkurs.    
Nie chcemy narzucać nikogo, ale sugerowaliśmy by prze jakiś okres obowiązki oddziału pełnił Jacek Malicki, oddelegowany tu przez prezesa ANR. Jest merytoryczny, wprowadzony w negocjacje, czuje nasze problemy, poza tym spoza szczecińskiego układu. Jeśli mamy wziąć odpowiedzialność za obrót ziemią, potrzebujemy wiarygodnego partnera. Nam zależy na czasie, straciliśmy już 2 miesiące. A tylko do końca roku możemy korzystać z preferencyjnych kredytów przy zakupie ziemi. Czas nagli, trzeba przejść do konkretów.

  • To wszystkie zarzuty?

- Pojawiły się wykazy kolejnych przetargów ale bez zapisów o sankcjach, o których wspominałem. Są też przetargi na areał do 500 ha, tymczasem maksymalna powierzchnia nie może przekroczyć 300 ha. Są przypadki przedłużania umów dzierżawy maksymalnie tylko do 5 lat bez możliwości przedłużenia. To oznacza, że rolnik potem tę ziemię straci.

  • Wasze warunki?

- Chcemy by rząd uznał dzierżawę jako pełnoprawną formę dysponowania gruntem. W większości krajów Unii tak jest. U nas ustawa z 2011 r. preferuje sprzedaż ziemi, dzierżawa jest formą wtórną. Rolnicy muszą powiększać gospodarstwa, by ich działalność była opłacalna. Nie wszystkich jednak stać na kupno gruntów. Są też rolnicy, którzy nie mają następców i nie chcą dokupować ziemi na własność, wolą dzierżawić.
Dziwi nas, że rząd polski obawia się posiadania ziemi i woli ją sprzedawać obcym. Odnoszę wrażenie, że chodzi jedynie o szybką sprzedaż i zapełnianie dziury budżetowej. Nikt nie myśli o polityce rolnej, o przyszłości tego sektora, kolejnych pokoleń rolników. Ważne by oddział przekazywał kilkaset mln zł rocznie za sprzedaż.

  • Jeśli coś nie pójdzie po waszej myśli?

- Protest stanie się bardziej radykalny. Pomysły są różne. Np. blokada wjazdu do miast.
 
 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza