Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emeryci w kredytowej pętli. Kryzys dotknął najbiedniejszych

Zbigniew Marecki [email protected] tel. (059) 848 81 00 Fot. Archiwum
Pracownicy ZUS alarmują, że świadczeniobiorcy mają coraz większe kłopoty ze spłacaniem kredytów.
Pracownicy ZUS alarmują, że świadczeniobiorcy mają coraz większe kłopoty ze spłacaniem kredytów.
Każdego dnia do słupskiego oddziału ZUS trafia kilkadziesiąt wniosków o egzekucję niespłaconych długów.

Co dnia do słupskiego oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wpływa kilkadziesiąt wniosków egzekucyjnych od komorników. Jeszcze niedawno takie sytuacje były incydentem. Pracownicy ZUS alarmują, że świadczeniobiorcy mają coraz większe kłopoty ze spłacaniem kredytów.

- Do niedawna to były pojedyncze przypadki. Jeszcze przed kilku miesiącami dziennie wpływało do nas 5 do 10 wniosków egzekucyjnych od komorników. Teraz otrzymujemy ich w ciągu dnia nawet 40 – mówi Ewa Dusza, rzecznik prasowy słupskiego oddziału ZUS.

Egzekucje w świetle prawa

Słupski oddział ZUS obsługuje ponad 82 tysiące emerytów i rencistów. Jego pracownicy pilnują terminowości wysyłania świadczeń do uprawnionych. Coraz częściej jednak przed wysłaniem emerytur lub rent muszą z nich potrącać część pieniędzy na rzecz komornika. – Gdy otrzymujemy taki wniosek, naszym obowiązkiem jest potrącenie na rzecz komornika 25 procent świadczenia. I to niezależnie od jego wielkości – tłumaczy Ewa Dusza.

Pracownicy ZUS nie chcą zdradzać, ilu świadczeniobiorców w regionie jest obciążonych egzekucją, ale przyznają, że ich liczba jest duża i ciągle rośnie. Najgorsze jest to, że na części z tych osób ciąży kilka egzekucji. Znaczna ich część jest tak duża, że mogą nie zostać spłacone do końca życia dłużników. W rezultacie wielu emerytów lub rencistów otrzymuje wręcz głodowe świadczenia.

Rodzina namawia, emeryt ulega

Często są sami sobie winni. Tak było m.in. w przypadku pani Elwiry, 73-latki ze Słupska. – Dałam się namówić wnukowi i jego żonie, aby zaciągnęli na moje nazwisko kredyt na remont mieszkania i zakup mebli. Przysięgali, że będą go spłacać. Długo myślałam, że wszystko jest w porządku, bo ukrywali przede mną pisma ponaglające z banku. O blisko pięciu tysiącach złotych zaległych rat dowiedziałam się dopiero, gdy egzekucję długu z mojej emerytury rozpoczął komornik – powiada pani Elwira.

Teraz na miesiąc dostaje niewiele ponad 500 złotych. Aby spłacić część zadłużenia, sprzedała całą swoją biżuterię oraz kilka cenniejszych mebli z mieszkania. Na szczęście udało jej się wynająć studentkom największy pokój w mieszkaniu, więc jakoś sobie poradzi. – Ta sprawa nauczyła mnie jednego: w dzisiejszych czasach nie można ufać nawet najbliższej rodzinie – mówi, nie ukrywając żalu do najbliższych, którzy zostawili ją samą z kłopotem.

– Dopuszczenie do egzekucji kończy się dla dłużnika bardzo źle, bo komornik zwykle nalicza swoje wysokie koszty, a wierzycielowi przekazuje niewielkie pieniądze. W efekcie spłata długu może się ciągnąć długo, a w skrajnych wypadkach prowadzi do wyprzedaży majątku – mówi Ewa Dusza.

Z podobnymi sytuacjami spotyka się także Ewa Kaliszewska, powiatowy rzecznik praw konsumenta. – W tym roku o wiele częściej niż przed rokiem pojawiają się u mnie klienci banków, którzy szukają ratunku. To są zazwyczaj osoby, które zaciągały kredyty i myślały, że jakoś to będzie, a gdy zaczynały się kłopoty ze spłatą zadłużenia, to je bagatelizowały. Zwykle zabiegają o pomoc dopiero wtedy, gdy jest już za późno na interwencję – ostrzega.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza