Energa Czarni - Siarka Tarnobrzeg 103:75 (zdjęcia, wideo)

103 zdobyte w spotkaniu punkty to tegoroczny rekord Energi Czarnych. Podopieczni Dainiusa Adomaitisa zebrali także 43 piłki z desek - to kolejny ich najlepszy wyczyn w obecnym sezonie. Jeśli dodamy do tego zespołową grę, zakończoną zebraniem aż 23 asyst (kolejny rekord), to będziemy wiedzieć, dlaczego w Gryfii nie było sensacji, a Siarka Jezioro nie zdołała pokonać kolejnego zespołu z czołówki tabeli.

A przecież nie musiało się ułożyć tak dobrze dla gospodarzy, bo tuż przed rozpoczęciem spotkania wyznaczony do pierwszej piątki Energi Czarnych Scott Morrison zderzył się na rozgrzewce z jednym ze swoich kolegów. Błyskawicznie zamiast niego wyszedł David Weaver. Morrisonowi na szczęście nic się nie stało, po kilku minutach wrócił na ławkę rezerwowych z małym opatrunkiem i potem normalnie wybiegł na parkiet.

W pierwszej połowie oba zespoły wyglądały tak, jakby nastawiły się na grę w ataku. O ile to typowe dla Siarki, to Energa Czarni raczej znana jest z dobrej defensywy. Mimo to gospodarze wypracowali sobie 8-10 punktową przewagę. O bardzo dobrej, nie tylko poprawnej, defensywie słupszczanie przypomnieli sobie na początku trzeciej kwarty. Seria 10:0 rozbiła gości i odebrała im ochotę do gry. O ile jeszcze w pierwszej i drugiej kwarcie Dariusz Szczubiał, trener gości, szalał przy ławce Siarki, nakręcał swoich graczy do efektowniejszej gry, to w drugiej połowie usiadł ze smutną, ale i wściekłą miną przy ławce.

- Dostaliśmy łomot. Zasłużenie zresztą. Dobrze to zrobi moim asom, bo chyba za szybko uwierzyli, że są najlepsi. Brakowało im szarych komórek. Wszystko, co sobie założyliśmy, zrobili odwrotnie. Aż się wierzyć nie chce. Będziemy robić wszystko, by w kolejnych meczach zrobić lepsze wrażenie - mówił po spotkaniu rozczarowany Szczubiał.

Trudno mu się dziwić. Jego zespół miał w całym spotkaniu tylko trzy asysty. W drugiej połowie Siarka niekonsekwencją i chaosem przypominała Siarkę z poprzedniego sezonu, nie tą, której słupszczanie spodziewali się w Gryfii, lecz tą z meczów z Anwilem i Treflem. Słabo broniła, miała za mało pomysłów na ataa, a przede wszystkim zabrakło jej wykonawców.

Konsekwentni Czarni natychmiast to wykorzystali. Przy tak dobrej dyspozycji trudno byłoby znaleźć zespół, który w niedzielny wieczór powstrzymałby słupszczan.

- Nie mogliśmy robić strat w szybkim ataku. To nam się udało, a druga sprawa, która nam wyszła, to obrona jeden na jeden. W pierwszej połowie przy przewadze nie potrafiliśmy dobić rywala. Graliśmy za to konsekwentnie pod kosz. Żadne trójki, tylko pod kosz. I to dało efekt - mówił po spotkaniu zadowolony Dainius Adomaitis, szkoleniowiec gospodarzy.

Czarni: Burrell 17(1x3), Hinson 5(1), Roszyk 0, Kikowski 3(1), Przyborowski 6, Osiński 0, Cesnauskis 12(1), Weaver 23, Morrison 22, Długosz 2, Leończyk 13

Siarka: Miller 12(2), Piechowicz 6, Walski 0, Rabka 0, Barycz 3, Wyka 2, Karnowski 10, Corbett 25(5), Tiller 12, Doaks 5

W niedzielę rozegrano również mecz pomiędzy Treflem Sopot i AZS Politechniką Warszawską (95-72)

Drużyna pkt m
1. PGE Turów Zgorzelec 23 13
2. Energa Czarni Słupsk 23 13
3. Trefl Sopot 22 13
4. Anwil Włocławek 22 13
5. Kotwica Kołobrzeg 20 13
6. Zastal Zielona Góra 19 12
7. Śląsk Wrocław 18 12
8. Siarka Tarnobrzeg 18 12
9. AZS Koszalin 17 12
10. PBG Basket Poznań 17 13
11. Polpharma Starogard 17 13
12. ŁKS Łódź 16 13
13. AZS Pol. Warszawska 14 12