Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ginekolog z Bytowa oskarżony o zaniedbania podczas porodu

Andrzej Gurba [email protected]
Lekarzowi grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
Lekarzowi grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Archiwum
Do 5 lat pozbawienia wolności grozi 49-letniemu ginekologowi z Bytowa, którego prokuratura oskarżyła o zaniedbania podczas porodu. Dziewczynka zmarła dwie godziny po przyjściu na świat.

­Karolina i Bartłomiej Puzdrowscy zdecydowali się na poród rodzinny. Ciąża przebiegała bez komplikacji. Kilka dni przed planowanym rozwiązaniem Karolina Puzdrowska pojechała do bytowskiego szpitala. Spędziła w nim kilka dni.

Do porodu doszło pierwszego września ubiegłego roku. Był długi. Dziewczynka zaraz po przyjściu na świat była blada i miała problemy z oddychaniem. Mimo reanimacji nie udało się jej uratować. Po sekcji zwłok i badaniach patomorfologicznych okazało się, że doszło do niedotlenienia dziecka z powodu przedwczesnego oklejenia się łożyska i nieprawidłowej budowy pępowiny.

Bartłomiej Puzdrowski nie chciał wczoraj wracać do tragedii, którą przeżył z żoną. Kilka miesięcy temu powiedział nam, że żonie nikt nie pomagał. Aparat KTG wskazywał niskie tętno, a personel tym się nie przejmował. Usłyszałem tylko, że aparat często psuje się. Mijały kolejne minuty, a Karolina dalej nie mogła urodzić. W końcu dokonano nacięcia. Zaraz po tym nasza córeczka przyszła na świat. Była blada. Miała problemy z oddychaniem. Po dwóch godzinach usłyszeliśmy, że nasze dziecko nie żyje.

Małżonkowie oskarżyli szpital o zaniedbania. Ich zarzuty dotyczyły zachowania i niewłaściwych decyzji personelu podczas porodu, przede wszystkim braku cesarskiego cięcia. Po kilku miesiącach zawiadomili prokuraturę.

Bytowski szpital w oficjalnym stanowisku stwierdził, że postępowanie personelu w czasie akcji porodowej było prawidłowe, uzasadnione i dostosowane do stanu ogólnego położnicy i płodu.

- Sprzęt użyty podczas porodu był w pełni sprawny i nie stanowił żadnego zagrożenia tak dla rodzącej, jak i noworodka. Od chwili przyjęcia przez cały okres trwania porodu pacjentka miała zapewnioną ciągłość opieki zarówno położniczej, jak i lekarskiej. Położna praktycznie cały czas przebywała w pobliżu rodzącej i dokonywała oceny postępu akcji porodowej. Lekarz był obecny na każde wezwanie, dokonywał badania i zlecał kolejne czynności - to stanowisko szpitala sprzed kilku miesięcy.

Chojnicka prokuratura oskarżyła kilka dni temu 49-letniego ginekologa Adama P., który prowadził poród, z artykułu 160 Kodeksu karnego, który mówi o narażeniu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Chodzi o działanie nieumyślne.

- Pomimo podania środków nasilających poród lekarz nie prowadził stałego monitorowania zapisu KTG (chodzi o tętno płodu - dop. autora). Nie rozpoznał też zagrożeń płodu, które objawiały się zwolnieniem tętna i były wskazaniami do cesarskiego cięcia, którego nie wykonano - mówi Stanisław Kaszubowski, zastępca prokuratora rejonowego w Chojnicach.

Dodaje, że akt oskarżenia, który trafił już do sądu oparty jest na opinii biegłego. Lekarzowi grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Nie udało nam się porozmawiać z Adamem P. Obecnie przebywa na urlopie.

Piotr Karankowski, prezes Szpitala Powiatu Bytowskiego wie o akcie oskarżenia.

- Lekarz dalej będzie zatrudniony na oddziale położniczym i w poradni. Został oskarżony, ale nie został przecież skazany. Poczekajmy spokojnie na decyzję sądu - mówi Karankowski.

Dodaje jeszcze, że ma tak trudną sytuację kadrową, że odejście jednego lekarza sparaliżowałoby pracę całego oddziału.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza