Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Handlowiec z Manhatanu czuje się ofiarą prezesa (wideo)

Zbigniew Marecki [email protected]
Pan Arkadiusz nie mógł dostać się do swojego boksu na Manhatanie.
Pan Arkadiusz nie mógł dostać się do swojego boksu na Manhatanie. Łukasz Capar
Prezes utrudnia mi działalność - mówi Arkadiusz Królak, który w boksie nr 194 sprzedaje drobne towary spożywcze. Prezes Manhatanu jego zarzuty odrzuca.

W czwartek rano pan Arkadiusz przyszedł do pracy w boksie, który użyczyła mu jego matka. Wyjął z kieszeni klucz i chciał automatycznie podnieść roletę, która zamyka jego box od strony przejś­cia dla klientów. Niestety, urządzenie nie zareagowało.

- Przy pomocy kolegi trochę podniosłem roletę na siłę i wszedłem do środka boksu. Instalacja elektryczna wyglądała w porządku. Dlatego wezwałem energetyków z pogotowia energetycznego - opowiada pan Arkadiusz.

Energetycy sprawdzili instalację wewnątrz boksu. Stwierdzili, że wszystko jest w porządku. Obejrzeli też instalację przed siedzibą spółki. Również nie budziła zastrzeżeń. Wtedy postanowili zajrzeć do liczników, które są zamontowane w skrzynkach na elewacji budynku.

- Poszliśmy do prezesa Edwarda Błeszyńskiego, aby udostępnił klucze do skrzynek. On się jednak na to nie zgodził. Moim zdaniem robi to specjalnie, aby utrudnić mi działalność, bo w ten sposób nie mogę handlować i zarabiać pieniędzy - mówi pan Arkadiusz.

Prezes Błeszyński odrzuca jego zarzuty. W czasie rozmowy z nami powiedział, że nie jest w żaden sposób zwią­zany z awarią, która zdarzyła się w boksie należącym do rodziny pana Dariusza.

- Może nie został zapłacony rachunek za prąd - zasugerował.

A potem dodał, że dla niego stroną w rozmowie nie jest pan Dariusz, a jego matka, bo to ona jest właścicielką boksu.

- Tymczasem mama pana Arkadiusza nie poinformowała nas, że przekazała box synowi - dodaje prezes Błeszyński.

Pan Arkadiusz nie rozumie tego zarzutu, bo sąd w postępowaniu spadkowym ustalił, że jego mama, siostra i on są współwłaścicielami boksu. - Prezes o tym doskonale wie. Tylko chce nas narazić na koszty notarialne. Dlatego nie przyjmuje do wiadomości rozstrzygnięcia sądowego - tłumaczy pan Arkadiusz.

Powiedział nam też, że dysponuje nagraniem, z którego wynika, że prezes nie chciał udostępnić kluczy do skrzynek z licznikami.

Po naszej wizycie pan Arkadiusz o swoim problemie poinformował policję. Na miejsce przyjechał patrol. Policjantka jednak tylko zainteresowała się umową użyczenia, która według niej nie była wiarygodna. Powiedziała też, że energetycy mogą bez zgody prezesa dostać się do liczników. Na tym interwencję zakończyła.

Pan Arkadiusz poprosił o pomoc mamę, która w piątek także poszła do szefów spółki z prośbą o klucz do skrzynek licznikowych. Też nic nie wskórała. Dlatego wczoraj przed południem pan Arkadiusz napisał skargę do prezesa Manhatanu. Jej odpisy przekazał policji oraz mediom. Prosi w niej prezesa o wydanie kluczy do skrzynek licznikowych i informuje, że prezes poprzez swój upór naraża użytkowników Centrum Handlowego Manhatan.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza