Pani Wioleta pielęgniarką została wbrew woli rodziców. - Oni spodziewali się, że to nie będzie łatwa praca. Ja się jednak uparłam - mówi. I choć dziś przyznaje rodzicom rację, nie widzi siebie w innym zawodzie. - Pracuję jako pielęgniarka już ponad 20 lat. Pracowałam w opiece długoterminowej i z dziećmi. Od roku pracuję na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym słupskiego szpitala.
Przyznaje, że praca na takim oddziale jest jak działanie na poligonie. Każdy dzień jest inny, każda chwila może zaskoczyć, żadnego dyżuru nie można przewidzieć. Tutaj ważna jest umiejętność trzymania nerwów na wodzy i zespołowego działania.
- Emocje bywają ogromne, ale nie mogę pokazać ich pacjentom. To bardzo trudne i nie sposób zapomnieć o pracy, wychodząc ze szpitala. Do choroby, dramatów i do śmierci nie można się przyzwyczaić - mówi pani Wioleta. - Dlatego czasem odreagowuję to w domu. Zamykam się w sobie, nie chcę z nikim rozmawiać.
Przyznaje, że pacjenci potrafią być roszczeniowi, mieć pretensje, ale bywają też miłe chwile, gdy uśmiechną się, podziękują, powiedzą, że są wdzięczni za pomoc. Takim miłym zaskoczeniem jest też dla pani Wiolety nominacja w naszym plebiscycie.
- Nawet nie domyślam się, kto mógł mnie zgłosić, ale to miłe, że ktoś docenia to, co robię - mówi słupska pielęgniarka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?