Największe wrażenie robiły konie. Wystawcy pokazali zarówno piękne szlachetne konie półkrwi, jak i ciężkie konie polski zimnokrwiste. Można się było również przyjrzeć coraz popularniejszym fryzom i sprowadzonym do nas z Niemiec koniom rasy hajfliger, które są nie tylko stosunkowo niskie, ale także bardzo spokojne.
- Dlatego nadają się do bryczki, jak i jazdy wierzchem dla dzieci - zachwalają je Urszula i Rafał Jarosiewiczowie.
Jak się dowiedzieliśmy, dojrzały, w pełni sprawny i pochodzący ze sprawdzonej hodowli w naszym regionie koń może kosztować nawet 5 tysięcy złotych.
Całe rodziny z chęcią przyglądały się także świniom rasy pstrej złotnickiej z gospodarstwa ekologicznego Kazimierza Tura w okolicach Smołdzina. Są rzeczywiście pstre i wyglądem przypominają nieco dziki, choć od nich są wyraźnie spokojniejsze. A ich mięso jest zdrowe, bo zawiera mało tłuszczu i podobno smakuje wyjątkowo.
Gospodynie przyglądały się rożnym odmianom kur, bażantów, perliczek oraz pawi. Te ostatnie coraz częściej kupowane przez właścicieli dużych ogrodów, bo dodają im szyku.
- Trzeba się jednak liczyć z tym, że mogą przenosić na sąsiednie działki, a ich krzyki nie zawsze podobają się sąsiadom, bo bywają odbierane jako złowieszcze - ostrzegają hodowcy. Paw i pawica razem może kosztować około 2 tysiące złotych.
O wiele tańsze są króliki i gołębie, które także były pokazywane na targach. O ile gołębie raczej przyciągały uwagę tylko innych hodowców, to pomieszczenie z królikami było pełne dzieci. Szczególnie podobał się olbrzym belgijski szary z hodowli Pawła Wojdy ze Starkówka, który rzeczywiście na tle innych królików był potężny.
Jednak równie często przyglądano się królikom miniaturkom, w tym baranami srokaczowi miniaturowemu, który jest umaszczony jak indiański koń, ale ma długą sierść i uszy ciągnące się po ziemi. Wiele maluchów namawiało rodziców, aby kupili im takie takiego czworonoga. Cena: 45 złotych za młodego królika.
Nie zabrakło też ryb. Hodowcy pokazali jesiotry, sumy afrykańskie i kilka gatunków pstrągów, ale furorę robiły czerwone karasie, które kupowano jako ozdoby do przydomowych oczek wodnych. Jak się okazuje, mogą w nich przetrwać nawet zimą, jeśli oczko jest przynajmniej w jednym miejscu głębsze niż metr. Karmi się je zwykłą karmą dla ryb z akwarium. Za jednego karasia dzisiaj trzeba było płacić 15 złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?