Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak mi pani znajdzie choć jedną pielęgniarkę, zatrudnię ją od jutra. Rozmowa z Andrzejem Sapińskim, prezesem szpitala w Słupsku

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Prezes Andrzej Sapiński w czwartek, 13 grudnia, odebrał na uroczystej gali w Warszawie nagrody na wysoką lokatę w rankingu.
Prezes Andrzej Sapiński w czwartek, 13 grudnia, odebrał na uroczystej gali w Warszawie nagrody na wysoką lokatę w rankingu. materiały prasowe/szpital słupsk
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Słupsku zajął I miejsce w województwie pomorskim w rankingu przeprowadzonym przez Centrum Monitorowania Jakości Usług w Ochronie Zdrowia i „Rzeczpospolitą”. O zarządzaniu placówką rozmawiamy z prezesem Andrzejem Sapińskim.

Jak zarządzać szpitalem, aby odnosił tak wysokie noty?

Powiem szczerze, że nie jest to łatwe. Zarządzanie dużymi szpitalami w dzisiejszych realiach finansowych i polityki zdrowotnej jest bardzo trudne. Te sukcesy są możliwe do zrealizowania przy wielkim wysiłku nie tylko zarządu, ale całej dużej rzeczy pracowników. Bez ich zrozumienia, co do potrzeby podnoszenia jakości świadczonych usług zdrowotnych, nie byłyby możliwe tak wysokie miejsca w rankingu. Musi być ogólna świadomość całej załogi, że jakość jest bardzo ważnym elementem, bo to gwarantuje bezpieczeństwo pacjentowi i bezpieczeństwo pracy pracowników. Cztery lata temu szpital był około 40. miejsca najlepszych szpitali w Polsce. Droga na podium była bardzo trudna. Co roku zmieniają się kryteria. Dobry wynik nie gwarantuje wysokiej pozycji za rok. To motywuje do ciągłego podnoszenia jakości usług.

Pan zarządza szpitalem cztery lata. Co się zmieniło od tego czasu?
Byliśmy wtedy SP ZOZ-em, czyli Samodzielnym Publicznym Zakładem Opieki Zdrowotnej. Zadłużenie było wtedy na poziomie stu milionów złotych, dlatego marszałek podjął decyzję o przekształceniu w spółkę prawa handlowego. Zdjął z nas garb strat z lat ubiegłych i zaczęliśmy od zera, bez bagażu ujemnych wyników. Musimy zarobić na własne utrzymanie. Po czterech latach można śmiało powiedzieć, że ta decyzja marszałka była słuszna. Nie ukrywam, że są problemy finansowe, ale dotyczą niskiego finansowania opieki zdrowotnej w Polsce, bo moglibyśmy dużo więcej lepszych rzeczy zrobić, gdybyśmy mieli takie finansowanie, które pozwoliłoby pokryć wzrost kosztów utrzymania. Rosnące wydatki na prąd, to będzie ponad milion rocznie. Z roku na rok drożeją także leki i materiały opatrunkowe. Poza tym, nie możemy wygenerować więcej świadczeń, niż mamy na to przeznaczone pieniądze. Wcześniej, w sytuacji kiedy trzeba było było przyjąć pacjenta ze względu na zagrożenie życia i zdrowia, mogliśmy iść do sądu i otrzymać za to dodatkowe środki finansowe. W tej chwili tego nie ma. W ramach naszego budżetu wykonaliśmy w granicach 2 mln więcej świadczeń, bo były takie potrzeby zdrowotne pacjentów, a za to nie otrzymaliśmy rekompensaty finansowej. Będzie to taki prezent, jaki szpital zrobił na rzecz NFZ i pacjentów.

Mówi pan o przekształceniu w spółkę i zmianach finansowania, a w jaki sposób zyskali pacjenci?

Przez przeniesienie całego pionu położniczo-ginekologicznego, oddziału neonatologicznego z Ustki do Słupska, udało nam się zwiększyć bezpieczeństwo pacjentek i dzieci rodzących. To było duże wydarzenie. Porodówka działała w Ustce przez 16 lat i nie odpowiadała żadnym standardom pod względem jakości i bezpieczeństwa świadczeń zdrowotnych.

A_oprócz porodówki, co udało się zrobić?

W tej chwili realizujemy i kończymy inwestycję pod tytułem rozwój hematologi i rozpoczęcie transplantacji i przeszczepów szpiku kostnego. To jedno z ważniejszych wydarzeń w historii naszego szpitala. Stajemy się poważnym graczem na rynku usług zdrowotnych pod względem transplantologii. Już od lutego będziemy planowo przeszczepiać szpik kostny u pacjentów leczonych hematologicznie głównie z powodu choroby nowotworowej układu krwionośnego. To wielka nobilitacja dla naszego szpitala i miasta Słupska. Poza tym, od 1 stycznia wkraczamy w obszerny projekt w zakresie kompleksowego leczenia pacjenta z zawałem mięśnia serca. Na terenie szpitala mamy pracownię hemodynamiki, gdzie zakładamy stenty, robimy angioplastykę, gdy nastąpi zawał mięśnia serca, czy wszczepiamy rozruszniki. Od 1 stycznia podpisujemy umowę z NFZ na projekt „KOS-zawał” , czyli na Kompleksową Opiekę Serca w sytuacji, gdy pacjent zachoruje i ma zawał mięśnia serca.

To ważne dla pacjentów...
Uruchamiamy też stacjonarny oddział rehabilitacji kardiologicznej. Pacjent po działaniach interwencyjnych, będzie rehabilitowany w oddziale stacjonarnym w ramach rehabilitacji dziennej, a potem jeszcze będzie rehabilitowany w domu przy wykorzystaniu telerehablitacji.

Na czym polega telerehabilitacja?

Pacjent otrzyma odpowiednie narzędzie w postaci tabletu i pod okiem rehabilitanta będzie wykonywał odpowiednie ćwiczenia w domu. Jesteśmy jedynym ośrodkiem w województwie pomorskim, który wszedł w tę kompleksową opiekę nad chorym w zawale mięśnia serca. Trudność polega na tym, że to musi być skoordynowana opieka. Uruchamiamy też w tym celu poradnię kardiologiczną od 1 stycznia. To będzie zupełnie nowa jakość leczenia.

Swoimi osiągnięciami chwalili się też niedawno chirurdzy.

Uruchomiliśmy cały obszar związany z chorobami nowotworowymi, z chirurgią w zakresie mastektomii, rekonstrukcji piersi, zastosowaniem mikrochirurgii w zakresie rekonstrukcji piersi z tkanek własnych pacjentek. Po amputacjach odtwarzamy gruczoły piersiowe. Co ważne, uruchomiliśmy ośrodek chirurgii naczyniowej endomoskularnej. Wkraczamy w obszar leczenia w zakresie niedrożności naczyń, leczymy schorzenia wewnątrznaczyniowe nieinwazyjnie. Mniejsza jest liczba powikłań, bardziej jesteśmy skuteczni. To kroki milowe, które wykonaliśmy ostatnio.

A mimo wszystko przychodzą do nas czytelnicy i skarżą się, głównie na SOR.

Na początku roku zaczniemy też bardzo dużą inwestycję dotyczącą reorganizacji SOR-u. Aby wreszcie ten SOR był bardziej przyjazny dla pacjenta. Aby było mniej skarg na tę działalność medyczną. Obszar obserwacyjny, gdzie trafia pacjent, będzie zupełnie inaczej zorganizowany. Teraz w osobnych pokojach trudno jest zapewnić właściwą opiekę każdemu z osobna. Teraz będzie to jeden duży obszar obserwacyjny, gdzie będzie kilkanaście boksów, skierowanych w stronę pracującego personelu. Wszyscy pacjenci będą w zasięgu wzroku i będzie możliwość obserwowania ich na bieżąco. Na pewno zmniejszy się wtedy niezadowolenie pacjentów. Sporo rzeczy zmieniamy, Mam nadzieję, że społeczeństwo odbierze to jako milowe kroki w zakresie podniesienia bezpieczeństwa i jakości usług.

A jak pan sobie radzi z brakami kadrowymi. Sporo lekarzy odeszło w ostatnim czasie.

To problem dotyczący całej Polski. Jest po prostu dramat. Na rynku pracy nie ma lekarzy. Wielu młodych lekarzy po studiach medycznych wyjechało na zachód. W tej chwili ci, co pozostali, starzeją się i odchodzą na emerytury. Rzeczywiście cały czas w dramatyczny sposób poszukujemy lekarzy. Robimy to w różny sposób - poprzez firmy pośredniczące albo sami jeździmy na zjazdy i konferencje i tam promujemy szpital i bezpośrednio namawiamy ludzi do pracy. Jest problem z kadrą i wydaje mi się, że ten problem będzie istniał jeszcze przez parę lat. Dlatego wraz z władzami miasta namawiamy Akademię Pomorską, aby spróbować uruchomić wydział lekarski. Jest to możliwe, oczywiście nie od ręki i nie od jutra. Akademia Pomorska ma już dużą wiedzę w zakresie kształcenia w zawodach medycznych, bo ma Wydział Nauk o Zdrowiu i wieloletnie doświadczenie w zakresie kształcenia pielęgniarek, ratowników medycznych, fizjoterapeutów. Myślimy razem o kierunku położniczym, bo tu też widzimy problem.

Kierunek pielęgniarski jest, a napisały do nas pielęgniarki z oddziału chirurgicznego, które skarżą się, że są przemęczone. Piszą, że na 35 łóżek są tylko dwie na dyżurze.

Problem polega na tym, że ta grupa zawodowa bardzo się starzeje. Średnia wieku pielęgniarek wynosi 50 lat. To grupa, która ze względu na wiek i ciężką pracę przez wiele lat, idzie często na chorobowe z racji na przemęczenie organizmu. Zdarza się taka sytuacja, jaka była m.in na oddziale chirurgicznym, że 6-8 pielęgniarek jest jednocześnie na zwolnieniach i to zwolnieniach długotrwałych. Nie ma naciągania z ich strony. Stan zdrowotny na wielu oddziałach jest kiepski. Staramy się przesuwać pielęgniarki z innych oddziałów, ale tam też nie ma luksusu. Staramy się jakoś łatać te dziury, aby ta obsada była zawsze zapewniona i aby nigdy nie było tak, że jest mniej niż dwie pielęgniarki. W wielu szpitalach w Polsce jest tak, że zostaje jedna pielęgniarka na dyżurze. Zatrudniamy opiekunki medyczne, aby odciążyć pielęgniarki, ale opiekunki nie rozwiążą wszystkich problemów. Nie mogą robić wielu rzeczy, które robią pielęgniarki. Wspomaga nas Akademia Pomorska, ale cały czas doskwierają nam te problemy i będą jeszcze przez kilka lat. Więcej odchodzi na emeryturę, niż przychodzi do pracy. Taka jest rzeczywistość. Nie zaczarujemy jej.

A nie może Pan zatrudnić nowych pielęgniarek?

Jak pani mi znajdzie choćby jedną pielęgniarkę, zatrudnię ją od jutra. To nie jest kwestia chęci, ale tych pielęgniarek po prostu ne ma na rynku pracy.

Zobacz także: Ćwiczenia na słupskim SOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza