Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karetka nie przyjechała na czas. Prokuratura umarza sprawę

Andrzej Gurba [email protected]
58-letnia mieszkanka Bytowa dzwoniła po pomoc, ale dyspozytorki nie wysłały karetki.
58-letnia mieszkanka Bytowa dzwoniła po pomoc, ale dyspozytorki nie wysłały karetki. Archiwum
Bytowska prokuratura uznała, że niewysłanie karetki do umierającej kobiety nie jest przestępstwem. Jej postanowienie nie jest prawomocne.

58-letnia mieszkanka Bytowa mieszkająca samotnie w rotacyjnym lokum przy ulicy Miłej zmarła w czasie ubiegłorocznych świąt Bożego Narodzenia.

Kobieta dzwoniła po pomoc, ale dyspozytorki nie wysłały karetki.

- Bardzo źle się czuję. Umieram. Przyjeżdżajcie - prosiła mieszkanka.

W odpowiedzi usłyszała od dyspozytorki, że jest pijana i najpierw ma wytrzeźwieć, a dopiero później może zadzwonić. Do tej rozmowy włączyła się druga dyspozytorka, która powiedziała, że zna tę "pijaczkę".

Dyspozytorka odłożyła telefon.

Zwłoki kobiety znaleziono na łóżku po wyważeniu drzwi przez strażaków, których o interwencję poprosiła policja. Ta z kolei została zaalarmowana przez sąsiadów 58-latki, którzy byli zaniepokojeni tym, że nie widzieli kobiety od kilku dni. Ujadał też pies.

Po badaniach krwi zmarłej okazało się, że nie była pijana. Prokuratura wszczęła śledztwo z artykułu 160 paragraf 1, który mówi o narażeniu człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.

Śledczy badali związek zachowania dyspozytorek i faktu niewysłania karetki ze śmiercią kobiety. Doszli do wniosku, że przestępstwa nie ma. Kilka dni temu podjęto decyzję o umorzeniu postępowania.

- Postępowanie było w sprawie, a nie przeciwko jakiejś osobie - zaznacza na początku Ryszard Krzemianowski, prokurator rejonowy w Bytowie.

- Sprawę badaliśmy szerzej. Okazało się, że ta kobieta bardzo często dzwoniła na pogotowie ratunkowe w nieuzasadnionych sytuacjach. Tego dnia, kiedy 58-latka prosiła o karetkę, bo źle się czuła, wcześniej dzwoniła kilka razy w różnych sprawach. To miało znaczenie dla naszej decyzji. Oczywiście, że w każdym przypadku dyspozytorzy pogotowia powinni być czujni. Nie zawsze bełkotliwa mowa oznacza, że ktoś jest pijany. W tym konkretnym przypadku, oceniając całość materiału, nie dopatrzyliśmy się czynu zabronionego. Nasze postanowienie o umorzeniu postępowania nie jest prawomocne.

Jeśli wpłynie zażalenie, sprawą zajmie się sąd. Szpital ujawnia, że 58-latka dzwoniąc na pogotowie, pytała m.in. o pogodę albo chciała sobie po prostu porozmawiać. Pracownice nie wrócą do pracy w dyspozytorni.

Kilka miesięcy temu prezes szpitala przeniósł je na inne stanowiska. I to się nie zmieni.

- Niezależnie od ustaleń prokuratury bezsporne jest, że obie dyspozytorki złamały podstawowe obowiązujące procedury. Nie powinny paść takie słowa, jakie padły - mówi Piotr Karankowski, prezes Szpitala Powiatu Bytowskiego.

Obie byłe dyspozytorki pracują obecnie w szpitalnej Podstawowej Opiece Zdrowotnej, która świadczy usługi zamiast poradni rodzinnych w godzinach nocnych i w święta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza