Przed laty razem z nimi pracowali i latali.
Jan Olech, burmistrz Ustki i były komendant poligonu wojskowego w Wicku Morskim, stracił w katastrofie wielu przyjaciół. Wielokrotnie razem z nimi pokonywał tę samą trasę samolotem, ktora dla oficerów okazał się ostatnia.
- Często odbywały się szkolenia i konferencje wojskowe - mówi Olech. - Wracaliśmy do domu tą drogą. Aż trudno uwierzyć, że doszło do tragedii, te samoloty były przecież bardzo bezpieczne.
Burmistrz przyjaźnił się z generałem gen. bryg. pil. Andrzejem Andrzejewskim, który w 2003 roku przeżył katastrofę lotniczą podczas ćwiczeń na poligonie w Wicku Morskim. Przez pomyłkę jego samolot został trafiony rakietą.
- Leciałem mu na ratunek śmigłowcem - wspomina Olech. - Wyciągnęliśmy go z morza i odwieźliśmy do szpitala. Wtedy wszystko się dobrze skończyło. Tym razem nie miał szczęścia.
Bronisław Nowak, słupski radny miejski i emerytowany pilot myśliwców dobrze znał oficerów, którzy zginęli podczas katastrofy. To byli jego koledzy po fachu.
- Zginęli doskonali piloci i bardzo dobrzy dowódcy - wspomina Nowak. - Z wieloma z nich wspólnie latałem na myśliwcach jeszcze w latach 90., dobrze ich pamiętam. To wielka strata dla lotnictwa.
Przypomina jednocześnie, że żołnierze a w szczególności piloci są narażeni na wiele niebezpieczeństw, nawet podczas pokoju.
- Z 68 pilotów, którzy wraz ze mną uzyskali promocję, nie żyje już ponad 20 - mówi. - Większość zginęła śmiercią tragiczną z powodu awarii sprzętu lub błędów ludzkich.
Obaj byli oficerowie mają zamiar uczestniczyć w pogrzebach swoich kolegów i przyjaciół.
Piotr Kawałek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?