Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy przyszli na świat, w Polsce trwały pierwsze demokratyczne wybory. Urodzeni 4 czerwca 1989

Andrzej Gurba
Fot: Michał Szymajda
Beata Mikołajczyk przyszła na świat o godz. 8.10 w słupskim szpitalu, kiedy pierwsze głosy wpadały już do urn wyborczych. Od dziecka wiedziała, że dzień 4 czerwca jest wyjątkowy. Krzysztof Sulima z Mzdowa, przeciwnie, nie kojarzył tej daty z niczym doniosłym.

- Mama była dumna, że urodziła mnie właśnie 4 czerwca. Jeszcze gdy byłam dzieckiem, mówiła "zobaczysz córcia, o tym dniu kiedyś będzie głośno, będziecie się o tym uczyć na lekcjach historii" - mówi Beata.

Jest studentką I roku architektury na Politechnice Poznańskiej. W Słupsku skończyła I LO. W Poznaniu tęskni za domem, za ciepłą rodzinną atmosferą. Jest najstarsza z pięciorga rodzeństwa.

- W domu zawsze było głośno i wesoło. Nigdy nie narzekałam, że jest nas dużo, że musimy się dzielić - mówi. - Jesteśmy bardzo zżyci.

Beata żyje bardzo aktywnie. W Poznaniu należy do Akademickiego Związku Sportowego. Latem uprawia windsurfing, zimą jeździ na nartach. Wakacje też ma już zaplanowane. - Na dwa tygodnie jedziemy na plener malarski z całym I rokiem, później na dwutygodniowy rejs jachtem po Bałtyku z bratem, tatą i jego przyjaciółmi, a na koniec na wycieczkę z przyjaciółmi do Budapesztu i Wiednia - mówi.

Tak korzysta z wolności, którą miała podaną na talerzu. - Tak naprawdę nasze pokolenie nie jest świadome tej wolności - mówi. - My się już urodziliśmy w wolnym kraju i nie wyobrażamy sobie nie być wolnymi ludźmi. Zastaliśmy taki świat i cieszymy się z możliwości, jakie nam daje. Moi rówieśnicy nawet nie wiedzą, co wydarzyło się 4 czerwca 20 lat temu - mówi.

Beata docenia też to, że jest Europejką. - Daje to ogromne możliwości młodym ludziom. Są otwarte granice, więc możemy wyruszyć w wakacyjną podróż gdziekolwiek. Dużo znajomych wyjeżdża do pracy za granicę, studenci mają tam praktyki. To dobrze, że mamy taką możliwość - twierdzi.

Sama za granicę jeździ tylko turystycznie. Nie chciałaby tam pracować. - Trochę dlatego, że jestem patriotką, ale bardziej z tego powodu, że nie mogłabym żyć w obcym kraju sama, bez rodziny - tłumaczy.

W wyborach do Parlamentu Europejskiego głosować nie będzie. - Niestety, będę akurat w Poznaniu, bo mam sesję egzaminacyjną, a zdobycie odpowiednich zaświadczeń z urzędu wymaga zbyt wiele zachodu - mówi.

Nie jest obojętna na to, co się dzieje w polityce, ale przyznaje, że dyskusji politycznych nie lubi. - Śledzę na bieżąco wydarzenia w Wiadomościach, bo lubię wiedzieć, co się dzieje w kraju i na świecie. Nie interesuje mnie jednak to, co się dzieje w naszym rządzie, a tym bardziej w jego kuluarach - wyjaśnia.

Skorzystała jednak z możliwości, że była już pełnoletnia i oddała swój głos w wyborach samorządowych. Nie chce jednak mówić o swoich preferencjach politycznych. Głos oddała jednak świadomie.

- Wcześniej dużo rozmawialiśmy o tym, zarówno w domu, jak i z przyjaciółmi. W domu zaistniał konflikt na tym tle, bo babcia ma inne poglądy niż my. Rodzice jednak zawsze powtarzali mi, że trzeba korzystać z prawa głosu. Bo na tym polega demokracja - opowiada.

Dla mnie to zamierzchłe czasy

- Do pana telefonu nie myślałem, że 20 lat temu przyszedłem na świat w tak ważnym dla Polski dniu. Trochę mi głupio przyznać, ale 4 czerwca 1989 roku, poza tym, że to data moich urodzin, nie kojarzył mi się z czymś ważnym, doniosłym. Teraz już tak. W ekspresowym tempie przeszedłem lekcję wychowania obywatelskiego - uśmiecha się Krzysztof Sulima, 20-latek z Mzdowa.

Uczeń miasteckiego technikum zakończył właśnie maturalne egzaminy. Mówi, że jest zadowolony. Na studia dzienne się nie wybiera. Może na zaoczne. Swoją przyszłość wiąże z zawodem strażaka.

- Od siedmiu lat działam w Ochotniczej Straży Pożarnej w Mzdowie. Złożę teraz papiery do zawodowej w Słupsku - komunikuje.

Nie ukrywa, że rok 1989 to dla niego trochę zamierzchłe czasy. Z opozycyjnych polityków z tamtego okresu pamięta Lecha Wałęsę. Nie kojarzy, że na przykład Tadeusz Mazowiecki był pierwszym powojennym niekomunistycznym premierem rządu.

- Komuna to był zły czas dla Polski. Nie było nic w sklepach. Żyło się trudno - tyle wie. Nie myśli o czasie przełomu w kategoriach politycznej i osobistej wolności, braku cenzury, decydowania o swoim losie. - Nie pamiętam tych czasów. Tyle co z rozmów z rodzicami i ze szkoły. Nie mam do tego emocjonalnego stosunku, ale cieszę się, że jesteśmy jako Polska w tym miejscu, w którym jesteśmy - opowiada dwudziestolatek.

Krzysztofa nie pociąga polityka. Nigdy nie myślał, aby wstąpić do partii politycznej. Nie ma sprecyzowanych politycznych poglądów. Nigdy nie głosował w wyborach. Nie weźmie udziału w wyborach do europarlamentu. - Myślę, że nie odstaję zbytnio od moich rówieśników. Nie chodzę na wybory, bo swoim głosem i tak nic nie zmienię.
Dla mnie wszyscy politycy są podobni do sobie. Myślą głównie o sobie. I ciągle się kłócą, nawet ci, co kiedyś razem walczyli o wolną Polskę. Ja mam swoje życie. I na nim się koncentruję - Krzysztof wykłada swoją życiową filozofię.

A co jest ważne w życiu Krzysztofa Sulimy? - Miłość, rodzina, dom, dobra praca, zabezpieczenie finansowe - wymienia bez zastanowienia. Mówi, że jest ambitny i pracowity. Chce mieszkać na wsi, bo lubi ciszę i spokój.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza