Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klient Miami Nice oskarża klub o nietolerancję dla diabetyków

Magdalena Olechnowicz
Słupski klub Miami Nice.
Słupski klub Miami Nice. Fot. archiwum
Mateusz ma cukrzycę. Zawsze nosi przy sobie coś słodkiego, aby w razie problemów nadrobić brak cukru. Do klubu poszedł z puszką coca-coli. Niestety, nie wpuszczono go.

Zdarzenie miało miejsce wieczorem w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia.

- Poszedłem wraz z kolegami na zabawę do Miami Nice. Wszyscy jesteśmy pełnoletni. Moi znajomi weszli bez problemu. Ja wchodziłem ostatni. Kiedy przeszedłem przez bramkę do wykrywania metali, ochroniarz powiedział, że mam wyjąć wszystko z kieszeni. Wyjąłem portfel, telefon i coca-colę. Ochroniarz zapytał co to jest, odpowiedziałem grzecznie, że to jest cola, a ja mam cukrzycę i muszę mieć przy sobie jakiś słodki napój. Niestety, nie zostałem wpuszczony, a ochrona wyrzuciła mnie z klubu - pisze nasz internauta.

- Schowałem urazę do kieszeni i próbowałem wejść po raz kolejny. Niestety i tym razem nie udało mi się. Ochrona nie słuchała moich tłumaczeń i mówiła, abym nosił ze sobą cukierki.

Mateusz zostawił więc napój na chodniku przed wejściem. Ale to również nie pomogło. Jego koledzy rozmawiali z ochroną, ale także bez skutku. Mateusz musiał wrócić do domu.

- Uważam, iż zostałem potraktowany po chamsku - twierdzi słupszczanin. - Pogwałcono moje podstawowe prawa, jestem zszokowany tak niskim stopniem inteligencji ochrony z klubu. To właśnie jest brak tolerancji i zrozumienia! Chorych na cukrzycę cały czas przybywa, więc dobrze by było zmienić coś w świadomości niektórych ludzi i tym samym pomóc diabetykom w codziennym życiu.

Wyjaśniliśmy sprawę w Miami Nice. - Ochroniarze postąpili jak najbardziej słusznie. Ze względów bezpieczeństwa nie można wnosić żadnych własnych napojów. W tej puszce mogłyby być na przykład narkotyki. Ten pan nalegał, aby wpuścić go z colą, ale nie miał nawet żadnego zaświadczenia potwierdzającego chorobę. Trudno było mu wierzyć. Poza tym colę mógł kupić w naszym bufecie - wyjaśnia Maja Zawadzińska, menadżer klubu.

Zaznacza też, że w kontrowersyjnych sytuacjach zawsze można poprosić o spotkanie z menadżerem. - Sprawa zostałaby wyjaśniona od ręki - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza