Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klub z Dretynia balansuje na krawędzi

Krzysztof Niekrasz
Kibice przyzwyczaili się, że Iskra (stroje w pasy) gra w klasie okręgowej. Zdaje się, że trzeba będzie zmienić ten nawyk.
Kibice przyzwyczaili się, że Iskra (stroje w pasy) gra w klasie okręgowej. Zdaje się, że trzeba będzie zmienić ten nawyk. Łukasz Capar
Iskra Dretyń oddała dwa mecze walkowerem w klasie okręgowej. Klub jest na krawędzi istnienia. Jeśli wiosną nie zagra w jeszcze jednym spotkaniu, będzie wycofany z ligi.

W trzecim sezonie pobytu nastąpił głęboki kryzys w dretyńskim klubie. Przed rozpoczęciem ligi klub opuściło kilku podstawowych graczy m.in. Tomasz Szada-Borzyszkowski, Robert Meyer i Grzegorz Baryluk. Inni zakończyli karierę, podjęli pracę za granicą, doszły jeszcze kontuzje i choroby.

Z meczu na mecz drużyna prezentowała się coraz słabiej. Trener Tomasz Weber miał kłopoty ze skompletowaniem składu.

Na dwie serie przed końcem jesiennej rundy edycji 2008/2009 Iskra wystąpiła do podokręgu słupskiego Pomorskiego Związku Piłki Nożnej o przełożenie dwóch ostatnich spotkań z jesieni na wiosnę. Wydział Gier i Ewidencji negatywnie rozpatrzył prośbę Iskry.

- W zaistniałej sytuacji, zgodnie z przepisami, przeciwnikom Iskry zostały przyznane walkowery - poinformował Józef Dąbrowski, kierownik biura podokręgu słupskiego. - Iskra nie została jeszcze relegowana z okręgówki. By to się stało, to dopiero może nastąpić po trzykrotnym niestawieniu się na zawody wyznaczone terminarzem gier.

Do braku graczy, doszły także kłopoty organizacyjne. Fatalny stan zaplecza i boiska w Dretyniu zmusił Iskrę do rozgrywania meczów w Miastku. To spowodowało dodatkowe obciążenie finansowe.
- Nie można zbudować silnej drużyny bez pieniędzy i odpowiedniego zaplecza. To wszystko przypominało kolos na glinianych nogach. Po awansie do okręgówki łataliśmy wszystkie dziury finansowe i kadrowe. Jeszcze jak wygrywaliśmy, to było fajnie i wszyscy się cieszyli. Teraz nastąpiło zderzenie z rzeczywistością. Przyznam szczerze, iż odczuwam duży niedosyt, bo nie zakładałem aż takiego czarnego scenariusza, że wszystko zaczyna się nam walić- oświadczył Krzysztof Gnat, prezes Iskry.

- Klub znajduje się w bardzo dramatycznej sytuacji. Ja mam już tego serdecznie dość, bo wszystko spadło na moje i Tomka barki. Nawet dokładaliśmy do działalności klubu.

Chyba tylko cud może uratować Iskrę, albo podział pieniędzy z gminnego budżetu na 2009 rok. Wtedy "coś" skapnie dla Iskry, ale co dalej?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza