Pani Marta jest w 9 miesiącu ciąży, na badanie KTG do szpitala skierował ją jej lekarz prowadzący. - Coś go zaniepokoiło i chciał się upewnić, że wszystko jest w porządku - opowiada kobieta.
Do poradni patologii ciąży w lęborskim szpitalu przyszła w razie czego wcześniej. Dzięki temu była druga w kolejce.
- Miałam szczęście, bo na przyjęcie czekałam 15 minut. Potem 40 minut samego badania i ponad 3,5 godziny oczekiwania na lekarza, który miał tylko powiedzieć, czy badanie wyszło dobrze, czy może jednak są jakieś powody do niepokoju - wspomina pacjentka. Pani Marta jest rozżalona, bo ze szpitala wyszła dopiero po ponad czterech godzinach.
- W kolejce czekało kilka kobiet, wszystkie w zaawansowanej ciąży. Jedna pani z tej kolejki trafiła od razu na izbę przyjęć, bo okazało się że najprawdopodobniej zaczyna rodzić - wspomina lęborczanka.
Zdaniem pracowników szpitala tak długie oczekiwanie na wizytę w prowadzonej przez szpital poradni nie jest niczym niezwykłym.
- Widocznie taka była potrzeba - komentuje naczelny lekarz szpitala Przemysław Krefft i przypuszcza, że może lekarz chciał się z kimś skonsultować odnośnie porady.
- W poradni pracuje jeden lekarz, jak jest czymś zaniepokojony, prosi o pomoc kolegę - mówi Krefft i przyznaje, że pierwszy raz spotkał się z uwagami odnośnie poradni patologii ciąży.
Pani Marta nie jest zadowolona z tej odpowiedzi.
- Czekałyśmy wszystkie po kilka godzin. Niektóre z kobiet miały jeszcze robione badanie USG, na nie też musiały czekać. Przyjął nas inny lekarz niż pierwotnie miał. Do tego z wielką łaską. I to ma być szpital przyjazny matce i dziecku? - zadaje pytanie przyszła mama.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?