Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec koszmaru dla młodej kobiety. Marcelina uniewinniona

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Marcelina T. w sądach przeżyła prawdziwy koszmar. Nareszcie jest niewinna.
Marcelina T. w sądach przeżyła prawdziwy koszmar. Nareszcie jest niewinna. Łukasz Capar
Słupski sąd okręgowy całkowicie zmienił wyrok sądu w Lęborku. Stwierdził, że 24- -letnia Marcelina T. absolutnie nie przyczyniła się do śmierci motocyklisty.

Marcelina T., mieszkanka gminy Główczyce, po raz pierwszy uśmiechnęła się w sądzie. Wcześniej, płacząc, przekonywała, że zrobiła wszystko, co powinna na drodze.

W sierpniu 2008 roku, 21-letnia wówczas Marcelina T. kierowała daewoo tico. Wyjechała z bocznej uliczki w centrum Lęborka. Ostrożnie, z minimalną prędkością. Przed skrzyżowaniem ulicy Wyszyńskiego z aleją Wolności zasygnalizowała skręt w lewo.

Wtedy z hukiem w samochód uderzył motocykl MZ 150. Motocyklista kierował emzetką bez prawa jazdy, wyprzedzał w miejscu niedozwolonym na linii ciągłej, jechał z prędkością około 80 kilometrów na godzinę z pijanym pasażerem.

Kierowca, 21-letni Dariusz Z., i Grzegorz Sz. wylecieli z motoru kilka metrów w powietrze.
Upadek skończył się tragicznie dla Dariusza Z., który zmarł w szpitalu od rozległych obrażeń wewnętrznych. Grzegorz Sz. miał złamaną nogę.

Od początku było wiadomo, że zawinił motocyklista, bo to on spowodował wypadek, ale...
Marcelina T. została oskarżona o przyczynienie się do wypadku. Zdaniem biegłych z Instytutu im. prof. Sehna, kobieta wjechała na jego tor ruchu emzetki, a powinna upewnić się w lusterkach, czy nikomu nie zajeżdża drogi.

Sąd w Lęborku wydał dwa wyroki na Marcelinę T. - pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz orzekał po kilkaset złotych na rzecz pokrzywdzonej matki Dariusza Z. - Grażyny.

Słupski sąd okręgowy pierwszy wyrok uchylił i sprawę zwrócił do Lęborka. Drugi wyrok, także skazujący, wczoraj całkowicie zmienił. Mimo że prokuratura dodatkowo domagała się dla oskarżonej zakazu prowadzenia pojazdów na dwa lata, a matka motocyklisty także podwyższenia kary.

Sąd okręgowy w ogóle nie uwzględnił tych żądań i uniewinnił Marcelinę T. Co ciekawe, zrobił to na podstawie tych samych dowodów, jakie oceniał sąd w Lęborku.

- To motocyklista zawinił. Nadmierna prędkość, brak uprawnień, a tym samym umiejętności jazdy, wyprzedzanie po kilka pojazdów na raz w mieście, zignorowanie zamiaru skrętu w lewo sygnalizowanego przez kierującą samochodem - wyliczał w uzasadnieniu sędzia Krzysztof Ciemnoczołowski. - Czy w takich okolicznościach możemy mówić o jakiejś formie przyczynienia się Marceliny T. do wypadku?

Sędzia podkreślił, że kobieta spojrzała w lusterko, zasygnalizowała skręt w lewo i zrobiła wszystko, co nakazują przepisy.

- Lusterka to nie to samo, co obserwacja drogi z przodu, lecz kontrola wyrywkowa. To nie tak, że kierowca, dojeżdżając do skrzyżowania, ciągle patrzy w lusterka - mówił sędzia. - Zasięg lusterek to sto metrów drogi z tyłu. Motocykl jechał z prędkością co najmniej 80 kilometrów na godzinę, czyli 22 metry na sekundę. Przejechanie stu metrów z lusterek zajęło pięć sekund. Czy w czasie pięciu sekund kierująca miała patrzeć tylko w lusterka? Przecież musiała się skupić na tym, co dzieje się na skrzyżowaniu - na pojazdach czy pieszych. Nie musiała przewidzieć, że ktoś się nagle pojawi i nie miała obowiązku ustąpić mu pierwszeństwa. Wykonała wszystko, co nakazuje prawo. Nie można jej winić.

Marcelina T. odetchnęła po ogłoszeniu wyroku. Z sali sądowej wyszła szczęśliwa. Nie chciała już nic mówić na temat tej sprawy. Jej adwokat Mirosław Rekowski nie krył zadowolenia z wyroku.

- Jest po prostu po ludzku sprawiedliwy - stwierdził. - Szkoda tej dziewczyny, która od 2008 roku chodzi po sądach. W tym czasie straciła szansę na pracę w policji. Chociaż przeszła wszystkie testy i staż. Niestety, postępowanie karne w toku uniemożliwiło zdobycie zatrudnienia.

Wyrok ten jest już prawomocny, ale przysługuje jeszcze kasacja matce motocyklisty.

- Straciła zdrowie, pracę - mówi po wyroku o Grażynie Z. mężczyzna, który przedstawia się jako jej partner i już zapowiada, że zostanie wniesiona kasacja do Sądu Najwyższego. - To nieprawda, że zawinił motocyklista. Nie miał tak dużej prędkości, bo to był za krótki odcinek, żeby ją rozwinąć. Sam też wyjeżdżał z podporządkowanej drogi. A miejsce wypadku nie było dobrze zabezpieczone. Motor był zarejestrowany i ubezpieczony.

- Nikt nie wie, jak to jest stracić dziecko - płacze Grażyna Z. - Syn nie miał prawa jazdy, ale jeździł dobrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza