Najdłuższe kolejki, po kilkadziesiąt osób, stały do dwóch kiosków z jajkami fermowymi. Ich ceny zaczynały się od 30 gr za jajka malutkie, a kończyły na 48 gr za duże. Jedynie za wielkie jajka o białych skorupach trzeba było płacić 80 gr.
- Tu zawsze kupuję jajka, są dobre, świeże, to chcę je mieć także na święta - mówi Anna Trucik z Koszalina. - Stoję po nie, ale nie wiem skąd raptem ta kolejka.
A jajek było mnóstwo i to do wyboru, do koloru. Sprzedawcy oferowali duże jaja gęsie po 2 zł, indycze - po 1,60 zł, kacze - po 70 - 80 gr.
- Gęsie smakują tak samo jak kurze, tylko są większe - przekonywał młody mężczyzna. - I można używać ich do wszystkiego. Do pieczenia ciasta, do zrobienia majonezu, czy do kotletów mielonych.
Na kilku stołach można byłokupić nieduże jajka w skorupkach o podejrzanym zielonkawym odcieniu. Okazuje się, że to jajka bez cholesterolu od kur zielononóżek. Jedno takie kosztowało 1 zł. Było też bardzo dużo zwykłych jajek kurzych. Ich ceny wahały się od 60 gr do 1 zł. Amatorów na nie za wielu nie było.
- Chętnie bym kupiła takie prawdziwe jajka, ale nie za złotówkę - mówi Małgorzata Grudniewska z Koszalina. - Dla mnie są za drogie. No i nie mam pewności, że to co kupię będzie naprawdę od kur grzebiących, które biegają po podwórku, a nie z fermy. Kilka razy już się dałam oszukać. Ustawię się w kolejkę po jaja fermowe. Tu wydam mniej pieniędzy.
A jak można odróżnić jajka od kur podwórkowych i fermowych? Na pierwszy rzut oka jest to trudne. Jednak kobiety, które trzymają kury, twierdzą, że jajka od prawdziwych kur są różne, mają różne skorupki, są różnego koloru, różnej grubości, a te z fermy są niemal identyczne, najczęściej brązowe lub beżowe. A po rozbiciu to już doświadczona gospodyni bez trudu rozpozna.
- Jajko fermowe jest rzadkie, białko się rozlewa po całej patelni, no i ma ciemne, najczęściej pomarańczowe żółtko - mówi. - Natomiast takie ze wsi ma białko bardziej zwarte, żółtko jaśniejsze - żółte. Jak się doda je do ciasta, to zabarwi je na żółto, fermowe tak nie barwi, Jajecznica z niego jest żółta, a nie kremowa. A gdy wbije się do mięsa mielonego, to jak się je wyrabia, to do końca wyczuwa się białko. Jajka fermowego się nie wyczuwa, bo ono jest bardziej wodniste. A największa różnica jest w smaku.
- Żeby rozpoznać jaja w koszyku, to trzeba mieć wprawę - mówi Jerzy Wnuk z Koszalina. - Moja mama ponad 40 lat kury trzymała, to ona oszukać się nie da. I czasem śmieje się ze mnie i żony, że tak dajemy się nabrać. Twierdzi, że przecież na pierwszy rzut oka widać, które jest z fermy, a które prawdziwe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?