Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszalin> Na targowisku królują jajka

Irena Boguszewska [email protected] Tel. 94 347 35 99 Fot. Radosław Brzostek
Zenon Michalak sprzedawał wczoraj na koszalińskim targowisku jajka. Za jedno żądał, w zależności od ich wielkości, od 40 do 80 groszy.
Zenon Michalak sprzedawał wczoraj na koszalińskim targowisku jajka. Za jedno żądał, w zależności od ich wielkości, od 40 do 80 groszy.
Na koszalińskim targowisku panował prawdziwie przedświąteczny ruch. Tłok był niemal przy każdym stoisku.

Najdłuższe kolejki, po kilkadziesiąt osób, stały do dwóch kiosków z jajkami fermowymi. Ich ceny zaczynały się od 30 gr za jajka malutkie, a kończyły na 48 gr za duże. Jedynie za wielkie jajka o białych skorupach trzeba było płacić 80 gr.

- Tu zawsze kupuję jajka, są dobre, świeże, to chcę je mieć także na święta - mówi Anna Trucik z Koszalina. - Stoję po nie, ale nie wiem skąd raptem ta kolejka.

A jajek było mnóstwo i to do wyboru, do koloru. Sprzedawcy oferowali duże jaja gęsie po 2 zł, indycze - po 1,60 zł, kacze - po 70 - 80 gr.

- Gęsie smakują tak samo jak kurze, tylko są większe - przekonywał młody mężczyzna. - I można używać ich do wszystkiego. Do pieczenia ciasta, do zrobienia majonezu, czy do kotletów mielonych.

Na kilku stołach można byłokupić nieduże jajka w skorupkach o podejrzanym zielonkawym odcieniu. Okazuje się, że to jajka bez cholesterolu od kur zielononóżek. Jedno takie kosztowało 1 zł. Było też bardzo dużo zwykłych jajek kurzych. Ich ceny wahały się od 60 gr do 1 zł. Amatorów na nie za wielu nie było.

- Chętnie bym kupiła takie prawdziwe jajka, ale nie za złotówkę - mówi Małgorzata Grudniewska z Koszalina. - Dla mnie są za drogie. No i nie mam pewności, że to co kupię będzie naprawdę od kur grzebiących, które biegają po podwórku, a nie z fermy. Kilka razy już się dałam oszukać. Ustawię się w kolejkę po jaja fermowe. Tu wydam mniej pieniędzy.

A jak można odróżnić jajka od kur podwórkowych i fermowych? Na pierwszy rzut oka jest to trudne. Jednak kobiety, które trzymają kury, twierdzą, że jajka od prawdziwych kur są różne, mają różne skorupki, są różnego koloru, różnej grubości, a te z fermy są niemal identyczne, najczęściej brązowe lub beżowe. A po rozbiciu to już doświadczona gospodyni bez trudu rozpozna.

- Jajko fermowe jest rzadkie, białko się rozlewa po całej patelni, no i ma ciemne, najczęściej pomarańczowe żółtko - mówi. - Natomiast takie ze wsi ma białko bardziej zwarte, żółtko jaśniejsze - żółte. Jak się doda je do ciasta, to zabarwi je na żółto, fermowe tak nie barwi, Jajecznica z niego jest żółta, a nie kremowa. A gdy wbije się do mięsa mielonego, to jak się je wyrabia, to do końca wyczuwa się białko. Jajka fermowego się nie wyczuwa, bo ono jest bardziej wodniste. A największa różnica jest w smaku.

- Żeby rozpoznać jaja w koszyku, to trzeba mieć wprawę - mówi Jerzy Wnuk z Koszalina. - Moja mama ponad 40 lat kury trzymała, to ona oszukać się nie da. I czasem śmieje się ze mnie i żony, że tak dajemy się nabrać. Twierdzi, że przecież na pierwszy rzut oka widać, które jest z fermy, a które prawdziwe.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza