Koszalin> Posłanka PO zapowiedziała, że w spółdzielniach mieszkaniowych będzie taniej

opracowane z myślą o lokatorach spółdzielni.

Zmiany w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych mają obowiązywać od 1 stycznia 2010 roku. - Premier i prezydium klubu Platformy obiecało szybkie przeprowadzenie nowelizacji - mówi posłanka Danuta Olejniczak. - Ta jest w trakcie i 17 grudnia jest przewidziane jej końcowe głosowanie w Sejmie. Nie spodziewam się, aby poszczególne kluby były przeciwne zmianom.

Zmiany polegają na wprowadzeniu zapisu do ustawy, który uniemożliwi spółdzielniom mieszkaniowym odnosić korzyści majątkowe kosztem członków spółdzielni. - Chodzi o pobieranie wszelkich nienależnych opłat, jak koszty manipulacyjne, które są naliczane przy przekształcaniu prawa lokatorskiego w prawo własności, a także dodatkowych opłat przy obciążaniu kosztami za zużycie wody, gazu, czy ogrzewanie. To kuriozum, na które nie możemy się godzić - twierdzi Danuta Olejniczak.

Jak mówi posłanka, grupa posłów PO wzięła pod lupę koszty, jakimi obciążyło lokatorów około 20 spółdzielni w różnych rejonach kraju i porównało je z kosztami wspólnot mieszkaniowych.

- Z analiz wynika, że niektóre spółdzielnie pobierają przy rachunkach dodatkowo 30 - 40 procent - twierdzi posłanka. - O tyle więcej lokatorzy płacą do kasy spółdzielni, ale to się skończy. Z tym, że mamy świadomość, że nie stanie się to od ręki.

W praktyce spółdzielcy będą zapewne zmuszeni do dochodzenia swoich praw przed sądem. Ale po zmianach będzie to łatwiejsze - będą mieli wgląd do wszystkich dokumentów i będą mogli domagać się wszelkich faktur w swojej spółdzielni, by zweryfikować faktyczne koszty. I wówczas, na podstawie wyroku sądu, walne zgromadzenie spółdzielni zmusi zarząd do obniżenia opłat.

Danuta Olejniczak powołała się na przykład "jednej z koszalińskich spółdzielni": - Dotarliśmy do faktury za gaz, z odczytu na tzw. wejściu do jednego z bloków - mówi. - Z wyliczeń wynika, że każdy mieszkaniec powinien być obciążony średnio po 7 zł miesięcznie, natomiast spółdzielnia ustaliła ten koszt na 10 złotych. I tak złotówka do złotówki i na każdym lokatorze w roku sporo się uzbiera.

Przepisy, o ile zgodnie z zapowiedzią wejdą w życie, nie będą działały wstecz. - A więc będą dotyczyły nowych rachunków za wodę, czy ogrzewanie oraz tych wniosków o przekształcenie, które będą czekały w poszczególnych spółdzielniach na rozpatrzenie - wyjaśnia posłanka. Zapowiedziała też, że od stycznia jej partyjni koledzy zabierają się za pisanie nowej ustawy spółdzielczej. - Na prace i jej przyjęcie potrzeba około pół roku - dodaje.

Sama posłanka mieszka w koszalińskiej spółdzielni Przylesie i nie kryje, że została swego czasu wykluczona z grona członków. - Za jaki dług? Nie pamiętam - mówi. - Dziś jednak nic nie jestem winna spółdzielni. To spółdzielnia jest mi winna 5 tys. zł, m. in. z tytułu opłat za konserwację anteny telewizyjnej, która w rzeczywistości nie istnieje. Z tą sprawą pójdę do sądu.

Co o zmianach przepisów mówią prezesi spółdzielni? - Ja się w polemikę polityczną nie będę wdawał - stwierdził Eugeniusz Redlarski, prezes spółdzielni mieszkaniowej Nasz Dom w Koszalinie. - Praktyki doliczania jakichś kosztów, o których mowa, u nas są nieznane. A jak PO ma uwagi do działalności spółdzielni, to niech jest zgłosi do Ministerstwa Infrastruktury, które jest uprawnione do kontroli spółdzielni.