Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krystian Milewczyk: MMA jest dla inteligentnych

Rafał Szymański
Krystian Milewczyk, wychowanek Mmataleo, obecnie trenujący w Trave Teufel Lubeck, wygrał swoją drugą profesjonalną walkę. Pokonał w gali We Love MMA w Hamburgu Lorenza Bajrama. W 29. sekundzie.

Dla Milewczyka była to druga profesjonalna walka. W 2013 roku walczył w Berlinie w tamtejszej gali We Love MMA. Teraz wszedł do klatki w Hamburgu w kolejnym turnieju z tego samego cyklu w hali O2. Rywal z Niemiec był potężnie zbudowany, ale Milewczyk nie uląkł się i od początku przeszedł do ataku. Był on skuteczny, bo walka rozstrzygnęła się błyskawicznie. Szybkość, zdecydowanie i siła były po stronie Polaka.

- Przeciwnik chciał przed walką dopuścić używanie łokci. Ale nie zgodziliśmy się na rozszerzenie formuły - opowiada Paweł Kawałko, trener w Mmataleo.

- Dobrze, że skończyło się bez żadnych obrażeń - cieszy się Milewczyk. Zawodnik zaczynał swoją karierę w Słupsku. Pół roku trenował w Mmataleo. Potem wyjechał do Niemiec. Tam trenuje MMA w Trave Teufel Lubeck od półtora roku. Walczy do 93 kg.

- Wyjechałem do pracy, ale nie zrezygnowałem z treningów - opowiada "Głosowi" Milewczyk.
Jego przygoda ze sportem zaczęła się jednak od piłki nożnej. - Grałem w Jantarii Pobłocie. Potem przeszedłem do Gryfa i grałem kilka spotkań w IV lidze, gdy trenerem klubu był Tadeusz Żakieta.
Niestety, nabawił się kontuzji i zrezygnował. - Podoba mi się MMA. Lubię ten trening. Mam jedną myśl, to nie jest sport dla ludzi, którzy chcą się wyżyć. Trzeba być inteligentnym, by walczyć. Dużo jest takich haczyków, których trzeba się nauczyć. To nie jest tak, że wystarczy używać tylko siły. O nie, trzeba myśleć - stwierdza Milewczyk.

Zawodnik opowiada o czymś, co kłóci się z powszechnie przyjmowanym wizerunkiem MMA. - Tak, wszystkim wydaje się, że to sport dla ludzi agresywnych. W Niemczech ludzie też tak na to patrzą. Reagują jeszcze większym niepokojem, gdy dowiadują się, że walczę w klatce - opowiada.
Milewczyk gotów jest wiele poświęcić, by trenować MMA. Pracuje normalnie od 6.30 do 16.30 w Oldenburgu. Potem o 18.30 jedzie 60 kilometrów na trening do Lubeck i wraca o 22. - Jest ciężko. Mam jeszcze malutkie dziecko. Chciałbym, aby była to moja droga życiowa, ale kosztuje mnie to dużo wyrzeczeń - nie ukrywa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza