Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Kto doprowadził do tego, że musicie protestować?

Marcin Pawlak
Pracownicy PPM Agros - Koszalin przesłali do lokalnych władz oświadczenie, w którym domagają się wsparcia przy ubieganiu się o pomoc finansową od skarbu państwa - udziałowca spółki (pisaliśmy o tym wczoraj). Jeżeli pomocy nie otrzymają, pracę może stracić blisko 600 zatrudnionych. Do tego trzeba doliczyć rolników, którzy utrzymują się z tuczu zwierząt sprzedawanych do Agrosu (około 3 tys. gospodarstw). Komitet protestacyjny (jednym z jego członków jest radny miejski Stefan Romecki - na zdjęciu) liczy, że na spotkaniu z samorządowcami (6 sierpnia) padną konkretne propozycje pomocy.
Pracownicy PPM Agros - Koszalin przesłali do lokalnych władz oświadczenie, w którym domagają się wsparcia przy ubieganiu się o pomoc finansową od skarbu państwa - udziałowca spółki (pisaliśmy o tym wczoraj). Jeżeli pomocy nie otrzymają, pracę może stracić blisko 600 zatrudnionych. Do tego trzeba doliczyć rolników, którzy utrzymują się z tuczu zwierząt sprzedawanych do Agrosu (około 3 tys. gospodarstw). Komitet protestacyjny (jednym z jego członków jest radny miejski Stefan Romecki - na zdjęciu) liczy, że na spotkaniu z samorządowcami (6 sierpnia) padną konkretne propozycje pomocy. Fot. Radosław Koleśnik
Pracownicy zakładów mięsnych Agros - Koszalin oflagowali zakładową bramę. Jeżeli nie znajdą się pieniądze na ratowanie spółki, skłonni są głodować. Rozmawiamy z Januszem Klisowskim wiceprzewodniczącym komisji zakładowej NSZZ "Solidarność" Agros - Koszalin

- Kto doprowadził do tego, że musicie protestować?

- Na pewno skarb państwa, który ma tu swoje udziały. Ma nam pomagać, a tego nie robi. Można nawet powiedzieć, że nas blokuje. Mimo wielu pism i monitów o pomoc finansową, które tam przesyłaliśmy, nie otrzymaliśmy żadnej konkretnej odpowiedzi. Dlatego powołaliśmy komitet protestacyjny i razem z rolnikami dostarczającymi żywiec będziemy nieustępliwie walczyć.

- Skoro państwo nie pomogło wam do tej pory, dlaczego miałoby zrobić to tym razem?

- Wiemy, że skarb państwa takie możliwości ma. Może przecież pomagać przedsiębiorstwom strategicznym - a takim jesteśmy. Pomaga firmom na Śląsku, jest zobowiązany pomóc i nam. Jesteśmy największym tego typu zakładem na Pomorzu Środkowym i w razie upadłości pracę straci nie tylko wielu tu zatrudnionych, ale również rolnicy.

- Może winny wszystkiemu jest zarząd firmy, który na początku tego roku nie chciał skarbowi państwa ujawnić, kto mógłby być ewentualnym inwestorem?

- To było nieporozumienie. Na walnym zgromadzeniu, kiedy to skarb państwa zablokował podniesienie kapitału w naszej firmie, prezes Lewczuk nie mógł przedstawić inwestora, ponieważ nie miał go dogranego. Wtedy były tylko prowadzone z nim poufne rozmowy. Ale bez zgody zainteresowanego nie mógł się z nim afiszować. Skarb państwa miał więc dobry pretekst do tego, by nam pomocy odmówić.

- Jeżeli pieniądze teraz się nie znajdą, jak daleko jesteście się skłonni posunąć, by je otrzymać?

- Nie chcemy naśladować pracowników innych przedsiębiorstw będących w podobnej sytuacji. Nie mniej jesteśmy zdecydowani stopniować protesty i posuwać się nawet do strajku i głodówek. Rozmawiał:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza