Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lęborczanie czują się oszukani przez miasto. Zapłacili za metry, których nie mają

Edyta Litwiniuk [email protected]
Jan Bukowski już zmierzył swoje mieszkanie. Faktycznie jest mniejsze od deklarowanego w akcie sprzedaży o 3,7 metra kwadratowego.
Jan Bukowski już zmierzył swoje mieszkanie. Faktycznie jest mniejsze od deklarowanego w akcie sprzedaży o 3,7 metra kwadratowego. Fot. Edyta Litwiniuk
Mieszkańcy bloku przy ul. Łokietka 2, których mieszkania okazały sie mniejsze niż zapewniali urzędnicy, spotkali się z burmistrzem Lęborka. Ustalono, że administrator budynku zmniejszy im czynsz, ale najpierw muszą zmierzyć swoje mieszkania.

Za własne pieniądze. O zwrot nadpłaty za czynsz i metraż będą musieli upominać się indywidualnie.

Lokatorzy bloku przy Łokietka 2, kiedy zmierzyli swoje mieszkania dowiedzieli się, że liczą one po kilka metrów mniej niż było zapisane w ich aktach kupna. W całym budynku w sumie "zabrakło" aż ponad 40 metrów kwadratowych.

Mieszkańcy domagają się nowych, niższych stawek czynszu i zwrotu jego nadpłaty. Niektórzy chcą też zwrotu pieniędzy za wirtualne metry, które rzekomo nabyli wykupując mieszkania. Zarządali spotkania w władzami.

Podczas spotkania z mieszkańcami burmistrz Włodzimierz Klata zapewniał, że każda sprawa będzie rozpatrzona indywidualnie. Stanęło na tym, że mieszkańcy, którzy nie zrobili tego do tej pory, do końca lutego zmierzą swoje mieszkania.

- Kiedy mieszkańcy dostarczą inwentaryzację, my policzymy jakie są ich udziały i ustalimy stawkę czynszu oraz opłaty za użytkowanie części wspólnych. Nowy czynsz będzie obowiązywał od marca - zapewnia Krzysztof Filip prezes Lęborskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, administratora bloku.

Niestety, o zwrocie nadpłaty za czynsz i metraż nikt na razie nie mówi. Mieszkańcy nie są zadowoleni z takiego obrotu sprawy: - Pomierzyć mieszkania musimy za własne pieniądze, a nie każdego stać żeby wydać te 200-300 zł - przekonują.

- Kto nam da gwarancję, że tym razem to będzie dobrze zrobione - mówi jedna z mieszkanek bloku, która była na spotkaniu z burmistrzem.

- To błąd administratora, a my musimy za to płacić - oburza się Jan Bukowski i dodaje, że oprócz tego prawidłową powierzchnię mieszkań trzeba też zapisać w księgach wieczystych, a to kolejne koszty. - Zostaliśmy oszukani, a teraz jeszcze urząd scedował cały problem na wspólnotę - komentuje Bukowski.
Mieszkańcy są rozgoryczeni postawą Urzędu Miasta.

- Ja za to mieszkanie przepłaciłam kilkanaście tysięcy złotych, kto mi to teraz zwróci -bulwersuje się jedna z mieszkanek bluku TBS. W tej chwili mieszkańcy próbują sobie sami poradzić z problemem. Choć ich zdaniem błędne pomiary to wina Urzędu Miasta. Wszystko wskazuje na to, że sprawa "znikających metrów" szybko się nie skończy. A o mieszkańcach "skurczonego bloku" usłyszymy jeszcze nie raz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza