Tegorocznym marzeniem oszczepniczki usteckiego Jantara był udział w mistrzostwach świata w Berlinie. Niestety, plan ustczanki legł w gruzach, bo kontuzja zakłóciła rytm przygotowań do tej najważniejszej imprezy lekkoatletycznej w 2009 roku. Barbara Madejczyk nie zdołała wywalczyć minimum kwalifikacyjnego (61 metrów) do startu w stolicy Niemiec.
W tej sytuacji podopieczna Henryka Michalskiego postanowiła zrobić porządek z kontuzjowanym kolanem. Sportsmenka miała uszkodzoną łąkotkę boczną, która wymagała zabiegu.
Clinica Medica w Gdyni była miejscem, w którym dwukrotną olimpijką z Ustki zajęli się lekarze. Madejczyk zaufała doktorowi Pawłowi Cieśli (w przeszłości uprawiał wyczynowo piłkę ręczną i to z dobrymi efektami), który przeprowadził operację. Sympatyczna ustczanka już jest po zabiegu i myślami wraca do straconej szansy na występ w Berlinie.
- Nie ma co gdybać, bo los w sporcie jest przewrotny, a kontuzje się zdarzają. Jestem jeszcze nadal zmartwiona, że zabrakło mnie w Berlinie, gdzie nasi reprezentanci tak doskonale się spisali. Jak nie fart, to niefart - oznajmiła łamiącym głosem Madejczyk. - Po operacji czuję się dobrze. Mam nadzieję, że leczenie będzie przebiegało pomyślnie. Wszystko wskazuje na to, że tegoroczny sezon lekkoatletyczny mam już z głowy.
Oszczepniczka z Ustki teraz cały czas będzie pod lekarską kontrolą. Leczenie takiego urazu jest bardzo żmudne. Trwa czasami nawet pół roku. Nie ma jednak wątpliwości, że Madejczyk jest ambitna i zobaczymy ją jeszcze w różnych zawodach krajowych oraz zagranicznych, ale to dopiero w 2010 roku.
Życzymy jej prawidłowej rehabilitacji i dużo zdrowia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?