Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lis wygląda jak szczur. Mieszka w Ustce (zdjęcia)

Łukasz Capar
Nietypowy mieszkaniec usteckich wodociągów. To chory lis, który z wyglądu przypomina zmutowanego szczura.
Nietypowy mieszkaniec usteckich wodociągów. To chory lis, który z wyglądu przypomina zmutowanego szczura. Łukasz Capar
Pracownicy usteckich wodociągów nie mogą się doprosić o usunięcie lisa, który zagnieździł się tuż przy ujęciu wody. Żadna ze służb nie poczuwa się w obowiązku interwencji wobec zwierzęcia, które na pewno jest chore.
Lis terroryzuje wodociągiLis terroryzuje wodociągi

Lis terroryzuje wodociągi

Lis wybrał ujęcie wody za sklepem Biedronka w Ustce. Tuż obok biegną przewody cieplne. Lis z grupą bezdomnych kotów urządził tu sobie coś w rodzaju barłogu kloszardów. W dzień razem z kotami sypia tu w cieple, a w nocy żeruje w pobliskich śmietnikach.

- Na pewno jest chory, nie ma w wielu miejscach na ogonie sierści i z takim patykowatym ogonem wygląda jak duży szczur - potwierdza Mieczysław Sołtysik, brygadzista z usteckich Wodociągów, odpowiadający za bezpieczeństwo w strefie ochronnej tego ujęcia. Dodaje jednak, że od wielu tygodni nie udaje mu się jako odpowiedzialnemu za ujęcie znaleźć żadnej instytucji, która powinna fachowo usunąć stąd chore zwierzę.

- My w Wodociągach nie jesteśmy do tego przygotowani. Nie mogę kazać pracownikowi złapać tego lisa ani tym bardziej zatłuc go kijem albo zastrzelić. To nielegalne. Z kolei płoszenie nic nie daje, bo lisowi tu dobrze i wraca - żali się brygadzista.

Jak nam powiedział, Straż Leśna wyjaśniła, że mogłaby interweniować tylko wówczas, gdyby Ustka była wsią, a nie miastem. Straż Miejska z kolei obiecała pomoc, ale jakoś się z lisem rozmija. Podobnie Straż Ochrony Zwierząt ze Słupska.

Aby pomóc rozwiązać problem, zadzwoniliśmy do sanepidu. Dowiedzieliśmy się tego, co już wiedzieliśmy: że w takiej sytuacji mogą nakazać zarządcy ujęcie i usunięcie zwierzęcia. Ale jak to zrobić, nie wiedzą.

- My możemy co najwyżej go zbadać, jak już zostanie złapany - powiedział Janusz Sikorski, powiatowy lekarz weterynarii w Słupsku.

Grzegorz Warsiński, prezes Wodociagów Ustka:
- Dla ujęcia wody nie jest niebezpieczny, bo wodę czerpiemy z głębokości 70 metrów. Ale chodzi o naszych pracowników. To problem coraz częstszy z uwagi na przenikanie zwierząt do miast, opisany niedawno przez "Przegląd Komunalny". Okazuje się, że nie mamy służb przygotowanych do reakcji w takich sytuacjach.

Prezes przyznaje, że najprostszym rozwiązaniem byłoby dyskretne odstrzelenie lisa. - Tak pewnie robiło się kilkadziesiąt lat temu z problemu nie było. Ale teraz na wszystko są procedury - zaznaczył.

Godzina 12: Mamy niepotwierdzoną na razie informację od internauty, że lis nie żyje.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza