Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magdalena Gryko, burmistrz Kępic o realiach i feminizmie

Aleksander Radomski
Priorytety w Kępicach to nie parytety, a problem bezrobocia.
Priorytety w Kępicach to nie parytety, a problem bezrobocia. Łukasz Capar
Magdalena Gryko, burmistrz Kępic, twardo stąpa po ziemi. Dała temu wyraz podczas pierwszego Kongresu Kobiet w Słupsku.

Podczas niedzielnego Kongresu Kobiet w Słupsku sprowadziła pani feministki na ziemię.

Powiedziałam prawdę.

Powiedziała pani, że równouprawnienie kobiet nie jest najważniejszą sprawą, bo mieszkańcy nie mają co do garnka włożyć.

Powiem tak. Cieszę się, że zrobiłam kampanię, że kandydowałam, że zostałam burmistrzem i że znalazłam się na listach nie ze względu na parytety, tylko dlatego, że chciałam. Udało mi się przekonać mieszkańców do siebie, a oni mi zaufali. Dużo zastanawiałam się nad tym, co poruszano na kongresie. Myślę, że wsparcie psychiczne dla kobiet jest potrzebne, ale dużo ważniejsze jest to ekonomiczne. Denerwuje mnie rozmowa na temat parytetów w momencie, w którym rośnie składka na ubezpieczenie społeczne, która sprawia, że pracodawcom nie opłaca się zatrudniać. W konsekwencji ludzie pracują na czarno.
Podczas kongresu padło też zdanie, że jeśli Słupskiem rządziłaby wcześniej kobieta, to może nie stawiano by takich pomników jak akwapark. Ale to mój zastępca zajmuje się projektami miękkimi, a ja tymi infrastrukturalnymi.

Zobacz także: I Kongres Kobiet w Słupsku (zdjęcia, wideo)

W Kępicach faktycznie jest tak źle?

Największy problem regionu to właśnie bezrobocie. To jest prawdziwa bolączka, bo bez pracy jest tysiąc osób, w tym dużo kobiet. Jak ja mam kogoś wysłać do pracy do większego Słupska na drugą zmianę, skoro wiem, że mieszkaniec nie będzie miał jak wrócić. Obecne połączenia kolejowe od katastrofy w Korzybiu nie są dostosowane do potrzeb. Nie lepiej jest z PKS-em. Dróg marszałek województwa nie chce remontować, bo uważa, że z tego pracy nie przybędzie. Tymczasem my musimy być dobrze skomunikowani ze Słupskiem, bo w tych lasach nie przetrwamy.

Czyli najpierw najlepiej jakiś inwestor, praca, a dopiero później parytety?

My też mamy tereny inwestycyjne, ale jak ktoś ma wybierać między nami a Słupskiem, to wiadomo, na co się zdecyduje. Jesteśmy na szarym końcu. Na dodatek 61 procent gminy to lasy i obszar Natura 2000. Nie sprzyja to inwestycjom i bardzo nas ogranicza. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska chce z nas zrobić dzicz i proponuje ograniczenia już nawet w kwestii spływów kajakowych.

Jaki jest pani stosunek do feminizmu?

To nie jest najważniejszy temat. Ja myślę bardziej pragmatycznie. Trzeba robić to, co daje wymierne efekty. Zmiany, o które walczą feministki, to długofalowy proces. Parytety na listach to czasami szukanie kobiet na siłę. Kobiety się zgadzają, nie robią później kampanii i dostają niewiele głosów. Zniechęcają się tylko. Nie twierdzę, że kobiety nie powinny walczyć o swoje. Wręcz odwrotnie. Stąpajmy jednak twardo po ziemi.

W regionie kobiety w samorządzie działają, i to prężnie.

Jest nas trochę w powiecie. W naszej radzie gminy też są panie. Mamy również więcej sołtysek niż sołtysów.

To może trzeba zrobić Kongres Kobiet w Kępicach?

Nie ma sprawy.

Rozmawiał Alek Radomski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza