Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamy dziurawy system prawa budowlanego. Rozmowa z Anną Sobczuk-Jodłowską, wójtem gminy Ustka

Zbigniew Marecki
Archiwum
Rozmowa z Anną Sobczuk-Jodłowską, wójtem gminy Ustka.

Dlaczego w gminach przybywa sporów budowlanych?
Gmina uchwala plan zagospodarowania przestrzennego, a w procesie budowlanym bierze udział mnóstwo profesji, reprezentujących różne interesy, z których każda, z racji dowolności, interpretuje przepisy prawa na swój sposób. W rezultacie mamy taką a nie inną rzeczywistość: przyzwalanie na obchodzenie prawa i poczucie bezkarności. Nie ma spójności systemu prawnego: przepisów prawnych, nawet w obrębie jednej dziedziny, co stwarza niepotrzebne luki, konkretnie: obecnie prawo budowlane i przepisy wykonawcze nie są spójne wewnętrznie np. wprowadzane różne definicje domy rekreacji indywidualnej a domy letniskowe, dom jednorodzinny a dom letniskowy. Nie ma precyzji w przepisach, brakuje pomostów pomiędzy poszczególnym dziedzinami prawa, chociażby prawa budowlanego z podatkowym czy też przepisami z zakresu turystyki. W konsekwencji umyka nam sporo ważnych kwestii, w tym kwestii podatkowych.

Przecież można dość łatwo stwierdzić, czy ktoś zarabia na wynajmie domu?
Tak, ale jeśli ktoś buduje dom mieszkalny, a potem wynajmuje go „do 5 pokoi” nie podlega podatkowi od nieruchomości z tytułu prowadzonej działalności gospodarczej. Zaczyna się spór gość czy rodzina, od kogo pobierać opłatę klimatyczną? Budowane są też domy mieszkalne „z nazwy”. Ogłoszenia na portalach turystycznych dot: już wynajmu domków letniskowych. Jeżeli nawet „z urzędu” wymierzamy właściwy podatek w postępowaniach odwoławczych przegrywamy ponieważ w ocenie Samorządowego Kolegium Odwoławczego nie jest dowodem w sprawie wydruk internetowego ogłoszenia o wynajmowaniu domków letniskowych. Dalej - nie mam też podstaw, aby kolejną decyzją nałożyć opłatę miejscową lub uzdrowiskową. Przy tym dochodzi czynnik ludzki – brak poczucia lokalnego patriotyzmu i świadomości, że w końcu za koszty związane z turystyką (nie tylko z wynajętym domku) powinien płacić turysta – również gminie. Utrzymanie plaż, chodników, dróg – wszystko kosztuje.

Czy gmina ma możliwość kontrolowania procesu wydawania pozwoleń na budowę?
Nie mamy żadnych narzędzi, aby kontrolować poprawność wydawania pozwoleń na budowę. Organy w swojej pracy są niezależne. Otrzymuję już prawomocną decyzję do celów podatkowych. Nie uczestniczę czynnie w jej wydawaniu, nie mam wglądu w projekty, chyba że jestem stroną postępowania – ale to odrębny i sporadycznie występujący temat. Dopiero na etapie budowy, w terenie, widzę, że jest coś nie tak. O ile oczywiście do takiego przypadku dotrę.Przy tym dochodzi kolejny aspekt: wyobraźnia inwestora ponad wydane pozwolenie na budowę i jej zgodność z tym aktem. Może bowiem być tak, że pozwolenie jest wydane w sposób poprawny, a inwestor robi, co chce.

Ale w każdym powiecie jest przecież nadzór budowlany?
Owszem, ale ten organ również ma swoje problemy. W mojej ocenie, w tej instytucji pracuje zbyt mało osób, by być w stanie objąć kontrolą każdy proces budowlany. Często nadzór budowlany działa na wyraźny sygnał czy wręcz zawiadomienie. Co prawda nie znam specyfiki działania nadzoru, mogę oceniać pracę wyłącznie z pozycji funkcjonowania samorządu gminnego. Mogę stwierdzić, że zadań do realizacji przybywa, a ludzi merytorycznie przygotowanych ubywa. Żaden włodarz nie pozwoli sobie na zbędną rozbudowę administracji bo jest to krytykowane przez społeczeństwo. W konsekwencji od jakiegoś czasu rosnącą liczbę spraw załatwia się w samorządzie przy pomocy określonej i zwykle stałej liczby pracowników. Jeszcze gorzej jest w administracji rządowej- tam stworzenie dodatkowych etatów wymaga zgody organów wyższego stopnia i zwiększenia budżetu. W przypadku nadzoru budowlanego szwankuje także skuteczność wykonania samych decyzji. I nie chodzi tu o złe działanie pracowników. Nie znam żadnego przypadku realizacji nakazu rozbiórki obiektu, który zbudowano niezgodnie z prawem. Brak konsekwencji i nagłaśniania takich tematów powoduje, że „potrzeba staje się matką wynalazku” , dochodzi do obchodzenia prawa, a to sprzyja rozwojowi różnego rodzaju nieprawidłowości.

Z czego wynikają coraz częstsze konflikty między stałymi mieszkańcami a inwestorami związanymi z turystyką?
Generalnie plany zagospodarowania przestrzennego są ogólne – nie ma zapisów „idealnych”, tworzone są w różnych latach. Z jednej strony mówi się o „stałości przepisów”, z drugiej jest to niemożliwe bo rozwój społecznoekonomiczny dokonuje się w szybkim tempie. W gm. Ustka plany tworzone były pod za mieszkanie z funkcją dodatkową. W praktyce naszym celem jest pozyskanie mieszkańca, który może prowadzić dodatkowe formy działalności nieuciążliwej. Na przestrzeni kilku lat wiele się zmieniło – odległości nie są barierą, społeczeństwo staje się coraz bogatsze, więc inwestuje i w pasie wybrzeża widzi tylko biznes. Dzieje się więc tak, że wśród willi, które zbudowano, aby w nich zamieszkać, mieć spokój, nagle pojawia się wiele budynków wzniesionych jedynie w celach zarobkowych w okresie sezonu letniego, nie koniecznie estetycznych, gęsto posadowionych, burzących podmiejską sielankowość. W miejscach, gdzie rozwija się turystyka, ten problem staje się ogólnopolski. Taki stan rzeczy wynika także ze wzrostu oczekiwań turystów, którzy w wakacje chcą mieszkać w samodzielnych domkach, a nie w pokoju przy rodzinie. Aspektów sprawy jest wiele i na pewno nie da się ich wszystkich nawet wyartykułować.

Zobacz także: Zmiany przy placu Wolności w Ustce. Rozbiórka Manhattanu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza