Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Nowakowski: Uczę się swojej roli w Słupsku

res
Michał Nowakowski (w środku)
Michał Nowakowski (w środku) Łukasz Capar
Rozmowa z Michałem Nowakowskim, silnym skrzydłowym Energi Czarnych Słupsk.

- W meczu z Anwilem Włocławek grałeś mało. Zostałeś zatrzymany na ławce. To nie działało na ciebie demotywująco?

- Przeciwnie. To mnie mobilizuje do ostrzejszej pracy. Właśnie jestem po indywidualnym treningu. Chcę się polepszyć, być większy i silniejszy. Wiadomo, że nie będę jak Robert Tomaszek, bo nie jest to możliwe, ale chcę być na tyle silny, by dać sobie radę z silnymi Amerykanami, jacy grają obecnie w Anwilu, czy Siarce Jezioro.

- Jak traktujesz ten sezon w Słupsku? Dopiero ci się zaczyna kariera.

- To jest dla mnie taki okres adaptacyjny. W poprzednim zespole, AZS Politechnice Warszawa, grałem po 30 minut i byłem postacią pierwszoplanową razem z Piotrkiem Pamułą i Mateuszem Ponitką. Tutaj jest inaczej. Muszę się przystosować do nowej roli, bo każdy z nas tutaj ma swoją określoną rolę. Mam nadzieję, że to będzie trwało jak najkrócej, że przyswoję sobie rolę zmiennika. I że ten czas, jaki dostanę od trenera, wykorzystam w 120 procentach.

- Czego teraz potrzebujesz: stopniowego rozpędu, dostawania coraz więcej minut w każdym meczu czy takiego spotkania na przełamanie, gdzie wystrzelisz i zdobędziesz dużo punktów?

- To zależy od dnia. Z Rosą wszedłem na kilka minut i od razu zdobyłem sześć punktów. Z Polpharmą wchodziłem co kilka akcji i nie mogłem wejść w rytm meczu. To zależy od sytuacji i od podejmowania dobrych decyzji. Jeśli tak zrobię, mam dobrą asystę, uda się coś wykreować, to jest ok. Potrzebuję więcej czasu, aby wejść w rytm meczowy, złapać swoje tempo i wtedy jest OK.

- Dużo uczysz się od takich cwaniaków, jak Tomaszek i Dabkus?

- Valdas Dabkus co chwila pokazuje mi na treningach jakiś nowy ruch pod koszem, jakieś łapanie za łokieć, ja- kieś pchanie, takie, że trener tego nie widzi, jakieś odci- ęcie od piłek. To jest coś faj- nego.

- Jesteś taką nowoczesną czwórką, która dobrze czuje się na dystansie, czy wolisz taki podkoszowy tłok?

- Moim mankamentem jest to, że mam dwa metry i tylko tyle. Moje granie pod koszem jest trochę ograniczone. Lepiej się czuję na rzucie z półdystansu minięciu, na zatrzymaniu.

- To może jednak wolisz grać na trójce?

- Sam siebie definiuje jako czwórka. Nie mam jednak takich predyspozycji jak chociażby Mateusz Kostrzewski, by biegać do kontry. Lepiej się czuję pod koszem, całe życie byłem ćwiczony do grania tyłem do kosza, na półdystansie. Tam najlepiej się czuję.

- Jedziecie teraz do Tarnobrzega. Nie męczą cię w polskiej lidze takie podróże?

- Czuje się to w plecach. Spędzanie 8-10 godzin w autokarze wpływa na to. Jak jest jednak dobry fizjoterapeuta jak Dawid Bocian, to nie ma z tym problemu.

- W zespole jest coraz większa chemia, odpowiada ci to?

- W Warszawie rok temu było podobnie. Ale tam zostało to zbudowane na tym, że graliśmy ze sobą 5-6 lat. Znaliśmy się jak łyse konie. W Czarnych ten czas jest krótszy, ludzie przyjechali tu z całego świata. W pierwszych meczach tego nie było, ale z meczu na mecz to się zmienia. Z Anwilem, jak Mateusz trafił wszyscy wstali, podobnie było jak Marcin Dutkiewicz robił wsad, wstała i cieszyła się cała ławka.

- Co zadecyduje o wygranej w Tarnobrzegu?

- Na pewno obrona. Trzeba skupić się na ich kontrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza