Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieczysław Jaroszewicz: żal, że filharmonia przegrała z akwaparkiem

Redakcja
Mieczysław Jaroszewicz.
Mieczysław Jaroszewicz. Krzysztof Piotrkowski
W sobotę rozpoczyna się 49. Festiwal Pianistyki Polskiej w Słupsku. Jedyna w Polsce taka impreza organizowana przez społeczników.

Rozmowa "Głosu Pomorza" z Mieczysławem Jaroszewiczem, prezesem STSK.

Cieszy, że impreza, chociaż od początku organizowana tylko przez kilkoro społeczników, czyli Słupskie Towarzystwo Społeczne Kulturalne, trwa już tyle lat, ale jedna rzecz może martwić: wysoka średnia wieku publiczności. Czy państwo także to zauważacie?

Tak, nas także to martwi. Od wielu lat w programach festiwalowych mamy propozycje koncertów dla ludzi młodych, że wymienię tylko występ znakomitego jazzowego pianisty Leszka Możdżera rok temu czy tegoroczne recitale popularyzatora muzyki Waldemara Malickiego i laureata nagrody Grammy, jazzmana Włodka Pawlika, ale nasze starania to za mało. Problemem jest brak edukacji muzycznej. Nasze miasto, co przyznaję ze smutkiem, pod tym względem pozostało w tyle za Koszalinem, z którym zawsze lubimy się porównywać.

To znaczy? Mógłby pan podać jakieś przykłady?

W Koszalinie wybudowano piękną filharmonię, w świetnym miejscu, z bardzo dobrą akustyką. Kiedy ją zobaczyłem, przyznam ze wstydem, że skręciło mnie z zazdrości. Do takiej sali chętnie przyjedzie każda muzyczna gwiazda, bo muzycy dbają o jakość swoich występów, zwracając uwagę między innymi na ich miejsce, a my w Słupsku, niestety, nie możemy im w tym względzie wiele zaoferować. Żałuję, że kiedy mogliśmy wydać unijne dotacje na filharmonię, ówczesne władze miasta wybrały akwapark, który jest teraz naszym wielkim problemem.

Ale mamy świetną orkiestrę, mimo że budynek filharmonii to rzeczywiście wstyd dla naszego miasta.

Tylko że ta orkiestra nie jeździ w teren, nie gra dla uczniów, nie edukuje młodzieży, bo na to nie mamy pieniędzy. Koszalin ma. Tamtejszą orkiestrę można usłyszeć w innych miastach i w plenerze. Nawet latem.

To jaki jest, pana zdaniem, sposób na rozwiązanie problemu braku edukacji muzycznej w Słupsku?

Na początek przywrócenie niedzielnych salonów muzycznych. Cieszyły się dużym zainteresowaniem, rodzice chętnie przyprowadzali dzieci. Rozmawialiśmy o tym z nową panią dyrektor wydziału kultury w ratuszu i odniosłem wrażenie, że jest na to jakaś szansa. Pomysł jej się bardzo spodobał. My także wyszliśmy z edukacyjną inicjatywą w ramach tegorocznego festiwalu: dzięki zdobytemu przez nas grantowi z Narodowego Centrum Kultury młodzi pianiści będą występować także w Ustce i w Lęborku. Kontynuujemy również specjalne koncerty dla uczniów słupskich szkół społecznych i z Kobylnicy.

Rozmawiała Anna Czerny-Marecka

Festiwal Pianistyki polskiej w Słupsku

To obecnie jedyny w Polsce monograficzny festiwal muzyczny trwający aż siedem dni i organizowany siłami społecznymi. I jeden z nielicznych, który może się pochwalić tak poważnym wiekiem. Doceniło do Ministerstwo Kultury. Wniosek STSK o dotację znalazł się w tym roku w pierwszej dziesiątce. Dodajmy, że o ministerialne wsparcie ubiegało się ponad 700 organizatorów imprez.

Cały budżet FPP (imprezę współfinansują: marszałek, miasto, ministerstwo, sponsorzy, NCK) wynosi około 250 tys. zł. Musi starczyć na wypełnienie siedmiu festiwalowych dni, w tym aż dwa koncerty z orkiestrą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza